Nauczycielka pokazała, jak wyglądały godziny czarnkowe w praktyce. "Jaki to ma sens?"

5 godzin temu
Ministerstwo Edukacji Narodowej rozpoczęło prace nad zlikwidowaniem godzin czarnkowych (karcianych). Zmiany są efektem rosnącego sprzeciwu w środowisku oświatowym oraz jednoznacznych wyników ogólnopolskiej ankiety. Nauczyciele się cieszą i nie ukrywają, iż godziny czarnkowe w praktyce w ogóle się nie sprawdzały. - W końcu! Cieszę się, iż znikną - mówi w rozmowie z eDziecko.pl nauczyciel z podstawówki.Godziny czarnkowe to jedna godzina tygodniowo, w trakcie której nauczyciel prowadzi konsultacje chętnych dla uczniów lub jest dostępny dla zainteresowanych spotkaniem rodziców. Tzw. karciane godziny nie zostały dobrze przyjęte w środowisku nauczycielskim. W zasadzie od początku pedagodzy domagali się ich likwidacji. Trzy lata później, z nową ministerką na czele resortu, w końcu to się uda.
REKLAMA


Zleciłam pracę, by tak zwana godzina czarnkowa zniknęła już z obowiązków nauczyciela. Będzie zlikwidowana. Prace już są rozpoczęte w ministerstwie- zapowiedziała Barbara Nowacka i dodała, iż zdaje sobie sprawę z tego, iż nauczyciele są dostępni dla rodziców i są w kontakcie z uczniami, więc ta "pusta godzina" nie ma najmniejszego sensu. Ministerka edukacji, ogłaszając decyzję, nawiązała do wyników ankiety, którą przeprowadził Związek Nauczycielstwa Polskiego w pierwszej połowie maja.


Zobacz wideo


Byliśmy na maturze Szkoły w Chmurze. Na stadionie egzamin dojrzałości napisało 5 tysięcy osób


Nauczyciel chcą zmiany. "Jaki to ma sens?"Nauczyciele cieszą się z planowanych zmian Nowackiej. Zresztą ciemną stronę godzin czarnkowych widać było już po wynikach ankiety, którą przeprowadził Związek Nauczycielstwa Polskiego w pierwszej połowie maja. W badaniu wzięło wówczas 12,5 tys. nauczycieli. We wspomnianej wyżej ankiecie, zdecydowana większość ankietowanych (96 proc.) oceniła, iż godziny dostępności powinny zostać zlikwidowane. 75 proc. badanych odpowiedziało, iż "nie korzystają", 16 proc. wskazało, iż uczniowie robią to bardzo rzadko. Zaledwie 3 proc., iż "często". Ponad trzy czwarte badanych pedagogów (79 proc.) wskazało, iż z godzin dostępności nie korzystają rodzice uczniów, a według 21 proc. korzysta bardzo rzadko lub rzadko.Zdecydowana większość badanych nauczycieli (97 proc.) uważa, iż godziny dostępności nie ułatwiły kontaktu między szkołą a rodzicami, a ponad połowa (55 proc.) oceniła, iż nie ma warunków do jej realizacji w ich miejscu pracy.


Z tą opinią zgadza się także jedna z użytkowniczek portalu X. Nauczycielka w obszernym wpisie przyznała, iż godziny czarnkowe nie spełniają swojej roli, bo zarówno rodzice, jak i uczniowie przychodzą do nauczycieli w inne dni, niż on jest dla nich dostępny, właśnie w ciągu tej jednej godziny. Godzinę czarnkową mam we wtorek. Matka ucznia przychodzi pilnie w czwartek, a uczennica z siódmej klasy przychodzi pisać poprawę w piątek. Jaki to ma sens? Czy my, nauczyciele, dorośli ludzie, nie umiemy sami umówić się z rodzicem i uczniem na konsultację w dogodnym dla niego terminie?" - zapytała pedagożka. Nauczyciel: Te godziny dostępności nie ułatwiły kontaktu między szkołą a rodzicamiPodobne zdanie ma także nasz rozmówca, pan Paweł, nauczyciel ze szkoły podstawowej z 30-letnim doświadczeniem zawodowym. Z jego relacji wynika, iż godziny czarnkowe w ogóle się nie sprawdzają. -Przemysław Czarnek nie był dobrym ministrem edukacji, a więc to, co wprowadził, rzadko mi się podobało czy podoba tak jak teraz, w przypadku godzin czarnkowych. Dobrze, iż Nowacka się za to wzięła. W końcu! Cieszę się, iż znikną. Nie potrzebuje tej godziny, bo cały czas jestem dostępny dla rodziców i uczniów i mogą się ze mną spotykać podczas zebrań i dni otwartych, czy umówić na konkretny dzień i godzinę bądź porozmawiać przez telefon - powiedział pedagog i dodał:Te godziny dostępności nie ułatwiły kontaktu między szkołą a rodzicami!Śmiałą opinią o godzinach karcianych podzieliła się z nami także nauczycielka z przeszło 40-letnim stażem. - Od początku mojej kariery, jeżeli jakiś rodzic chciał ze mną porozmawiać, umawiał się ze mną na konkretny dzień i godzinę. Mógł też przyjść na zebranie lub dzień otwarty. W nagłych sprawach rozmawiałam z rodzicami przez telefon. Teraz przez cały czas rodzice do mnie dzwonią, poświęcam na rozwiązywanie ich wątpliwości, lęków i problemów swój prywatny czas, a oprócz tego raz w tygodniu marnuję godzinę, siedząc w pustej sali - przekazała i dodała:


Siedzę w pustej sali przez godzinę, bo być może ktoś raczy mnie odwiedzić. Może uczeń? Może rodzic? Może duch Mickiewicza? W praktyce jedyne co mnie spotyka podczas tzw. godzin czarnkowych to uczucie frustracji.A Wy, drodzy internauci, uważacie, iż godziny czarnkowe powinny zniknąć? Dajcie znać w komentarzach lub napiszcie do mnie maila: magdalena.wrobel@grupagazeta.pl. Zachęcamy także do udziału w sondzie.
Idź do oryginalnego materiału