Bezczelny mail od matki przyszedł o świcie. Nauczycielka: "Tak się nie negocjuje ocen"

11 godzin temu
"Mail od matki Szymona przyszedł do mnie wczesnym rankiem i od razu wywołał we mnie ogromne zdenerwowanie. Kobieta żądała, żebym natychmiast poprawiła oceny jej dziecka, pisząc do mnie w bardzo nieuprzejmy sposób. Odpisałam jasno, iż oceny nie są przedmiotem żadnych negocjacji i takiego tonu nie zamierzam akceptować". Przeczytajcie wiadomość od Sylwii.


Bezczelny mail przyszedł o świcie


"Jestem nauczycielką od ponad piętnastu lat i widziałam już naprawdę wiele. Przez ten czas spotkałam się z różnymi próbami wpływania na oceny moich uczniów – od delikatnych próśb, przez drobne upominki, aż po bardziej bezpośrednie propozycje 'współpracy'. Prezenty, biżuteria, a choćby zaproszenia na kawę – rodzice

wielokrotnie próbowali przekupić mnie, by poprawić wyniki ich dzieci. Jednak to, co przeczytałam ostatnio w mailu o świcie, jeszcze nigdy mi się nie przytrafiło.

Zanim zdążyłam się porządnie obudzić, na mojej skrzynce pojawiła się wiadomość od jednej z matek ucznia. Ton był bezczelny i nie do przyjęcia.

Matka napisała: 'Jeśli moje dziecko nie dostanie lepszej oceny, to nie zamierzam siedzieć cicho'.

To nie była prośba ani pytanie, a żądanie – jasno postawione ultimatum. Nie było tam ani grama szacunku, ani próby zrozumienia sytuacji, tylko stanowcze oczekiwanie natychmiastowej poprawy.

Nie negocjuję ocen – to nie targowisko


Odpisałam jasno i stanowczo, iż oceny nie są przedmiotem negocjacji. To efekt pracy ucznia i nauczyciela, a nie targowanie się, jak na bazarze. Uważam, iż to podstawa uczciwości w szkole. Takie bezczelne wymuszanie poprawy tylko zniechęca i sprawia, iż nasza rola staje się jeszcze trudniejsza. Wychowanie i nauczanie to nie sprzedaż usług na zasadzie 'kupisz, to dostaniesz'. Rodzice muszą zrozumieć, iż oceny to informacja o poziomie wiedzy i umiejętności, a nie waluta do wymiany.

Gdzie leży granica?


Z jednej strony rozumiem, iż każdy chce, by jego dziecko miało dobre oceny, ale przekraczanie granic dobrego wychowania i szacunku, jest nie do zaakceptowania. Zastanawiam się, dokąd zmierza nasze szkolnictwo, skoro takie sytuacje w ogóle mają miejsce? Mam nadzieję, iż z czasem uda się odbudować zaufanie między nauczycielami a rodzicami, bo bez tego kooperacja skazana jest na porażkę.

Wiem jedno – nigdy nie zgodzę się na taką presję i nie pozwolę, by ktokolwiek negocjował moją pracę w taki sposób. Szkoła to miejsce nauki i wzajemnego szacunku, a nie pole do stawiania bezczelnych żądań".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Idź do oryginalnego materiału