W szkole nie będzie lekcji, a uczeń nie chce pójść na świetlicę. "Nie będzie cały dzień siedział w tej przechowalni"

3 godzin temu
- Mój syn kiedyś był już na takim dyżurze i teraz mówi, iż nie ma opcji. Nie pójdzie, bo nie będzie cały dzień siedział w "tej przechowalni" - opowiada pani Monika, mama drugoklasisty. Dla wielu rodziców dni dyrektorskie w szkołach to nie powód do radości, ale źródło stresu i organizacyjnego chaosu. Bo choć szkoła zapewnia opiekę, w praktyce często nikt nie chce z niej korzystać.11 listopada to dzień wolny od pracy i szkoły. Wiele rodzin chce spędzić go razem. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy święto wypada w środku tygodnia, na przykład tak jak w tym roku, we wtorek. Z racji tego wiele szkół w poniedziałek, 10 listopada zarządziło dzień dyrektorski. Dla uczniów oznacza to dodatkowe wolne, dla rodziców - spory kłopot organizacyjny.
REKLAMA




- W naszej szkole 10 listopada, czyli w poniedziałek, są dni dyrektorskie i uczniowie nie mają lekcji. Oczywiście mają zapewnioną opiekę na świetlicy, dostaliśmy listę i mamy zadeklarować, kto z uczniów przyjdzie - opowiada nam pani Monika, mama drugoklasisty. - No i tu pojawia się problem. Mój syn kiedyś był już na takim dyżurze i teraz mówi, iż nie ma opcji. Nie pójdzie, bo nie będzie cały dzień siedział w tej przechowalni - dodaje czytelniczka.

Zobacz wideo

Tym różni się nauka w Stanach od nauki w Polsce. "Nie siedzą w sali"



Kobieta nie kryje bezradności. - Mąż pracuje, dziadkowie mieszkają na drugim końcu Polski. Nie mam kogo prosić o pomoc. Przecież nie zabiorę syna do pracy, nie dostanę też dnia wolnego, a sam w domu też nie zostanie. Przyznaję, iż mam dość tych dni dyrektorskich. Na dyżury przychodzi tylko kilka osób z klasy syna i w sumie nic interesującego na tej świetlicy się nie dzieje - tłumaczy.Matka przyznaje z uśmiechem, iż choć w duchu rozumie bunt syna, nie może otwarcie przyznać mu racji. - Co mam zrobić? Nie mogę zostać w domu, a szkoła nie oferuje żadnych ciekawych zajęć, tylko opiekę - dodaje mama chłopca.Zawsze kombinuję, żeby mieć wolnePrzypadek pani Moniki nie jest odosobniony. Wielu rodziców staje przed podobnym dylematem, gdy szkoły ogłaszają dodatkowe dni wolne od zajęć dydaktycznych. Choć teoretycznie opieka świetlicowa ma rozwiązywać problem, w praktyce wielu uczniów po prostu nie chce z niej korzystać. - Moja córka zawsze marudzi, jak słyszy o dniu dyrektorskim. Mówi, iż i tak nic się wtedy nie dzieje, iż chce się wyspać i nie lubi siedzieć z uczniami z innej klasy - opowiada pani Joanna, mama dziewięcioletniej Oli.


- Dlatego zawsze kombinuję, żeby mieć wolne. Czasem biorę urlop, czasem załatwiam pracę zdalną, ale nie ukrywam, iż to męczące. Gdyby szkoła coś organizowała, chociaż jakieś zajęcia plastyczne, muzyczne, cokolwiek, to nie byłoby problemu. Ale to zwykle po prostu świetlica i czekanie do piętnastej - dodaje.Rodzice zauważają, iż w praktyce dni dyrektorskie często stają się dodatkowym obciążeniem dla rodzin. Nie każdy ma możliwość wzięcia wolnego, a opieka świetlicowa często ogranicza się do minimum. Dzieci siedzą w jednej sali, bawią się same lub korzystają z telefonów. Dla wielu z nich to po prostu strata dnia.Świetlica nie powinna być karąRodzice podkreślają, iż rozumieją potrzebę dni dyrektorskich, ale brakuje im empatii ze strony szkoły. Świetlica nie powinna być miejscem, którego dzieci unikają. jeżeli uczniowie mieliby poczucie, iż dzieje się tam coś ciekawego, problem prawdopodobnie by zniknął. - Nie chodzi o to, żeby nauczyciele organizowali im tam cuda na kiju, ale żeby dzieci miały w tym czasie coś sensownego do zrobienia - mówi na zakończenie rozmowy pani Joanna. A Ty? Co o tym sądzisz? Chcesz dodać coś od siebie? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@grupagazeta.pl. Gwarantujemy anonimowość.
Idź do oryginalnego materiału