"Zobacz, jak Kasia ładnie się zachowuje"
"Od kiedy pamiętam, ktoś był ode mnie lepszy. Ładniejszy, grzeczniejszy, spokojniejszy, zgrabniejszy, cichszy, bardziej dziewczęcy. Moja mama miała ten nawyk – mówiła to niby
mimochodem, niby 'dla mojego dobra', ale te zdania wbijały się jak drzazgi, których nie mogłam się pozbyć.
'Zobacz, jak Magda się dobrze uczy'.
'Basia nie odpowiada tak matce'.
'Natalia już gotuje obiady, a ty?'.
Byłam oceniana nie za to, kim jestem, ale za to, jak wypadałam na tle innych. Jakby moja wartość zależała od tego, czy wyprzedzam, czy zostaję w tyle.
Przestałam być córką. Stałam się projektem "do poprawy"
Z czasem przestałam próbować być sobą. Zamiast tego szukałam w oczach mamy tej miny – tej jednej, w której może w końcu zobaczę zadowolenie, dumę, uznanie...
Zamiast cieszyć się z własnych sukcesów, porównywałam je do sukcesów innych dziewczyn, jakby tylko wtedy miały sens.
Zrezygnowałam z wielu rzeczy, które kochałam. Przestałam rysować, bo 'Gabrysia robi to lepiej'. Przestałam nosić kolorowe ubrania, bo 'to nie wypada'. Przestałam mówić głośno, bo 'dziewczyny tak nie mówią'.
Byłam dzieckiem, które nauczyło się chować siebie – żeby nie przynosić wstydu.
Dorosłość nie leczy, jeżeli nosisz w sobie czyjś głos
Weszłam w dorosłość z głową pełną obcych zdań. Moje decyzje nie były do końca moje. W relacjach czułam się gorsza, nie dość dobra, nie dość ładna, nie dość mądra. Gdy ktoś
mnie chwalił, nie wierzyłam. Gdy ktoś mnie krytykował, wierzyłam od razu.
Bo mama zdążyła nauczyć mnie, iż moje 'ja' jest niewystarczające. Że zawsze gdzieś tam jest jakaś dziewczyna, którą lepiej byłoby być. I iż ja nigdy nią nie będę.
Dziś wiem, iż to nie ja byłam problemem
To nie było o mnie. To było o niej. O jej lękach, kompleksach, ambicjach, których nie spełniła, o porażkach, które projektowała na mnie. To ona nie umiała pokochać mnie taką, jaka jestem, bo sama nie umiała pokochać siebie.
Dla niej każda dziewczynka, która była 'lepsza' ode mnie, była potwierdzeniem, iż coś zawaliła. Więc próbowała mnie naprawić.
Tylko iż ja nie byłam zepsuta. Ja byłam sobą. I wystarczyło, żeby mnie kochać – ale nikt mi tego nie powiedział.
Nie chcę być tą samą matką dla swojego dziecka
Mam córkę. I czasem łapię się na tym, iż język, którym mówiono do mnie, wraca jak echo. Gdy widzę jej porażki, czuję wewnętrzne napięcie, chęć 'poprawienia', skorygowania, porównania.
Ale wtedy biorę oddech. Patrzę na nią i przypominam sobie siebie – małą dziewczynkę, która chciała tylko usłyszeć: 'Jesteś wystarczająca. Jesteś dobra taka, jaka jesteś'.
Nie chcę jej zabierać tego, czego sama nie dostałam. Chcę, żeby wiedziała, iż nie musi nikogo wyprzedzać. Że nie musi być 'jak ktoś'. Wystarczy, iż jest sobą.
A jeżeli czyta to jakaś matka…
…to chcę jej powiedzieć jedno: twoja córka nie musi być idealna. Nie musi być jak sąsiadka, jak twoja koleżanka ze studiów, jak dziewczyna z Instagrama. Ona chce być widziana. I kochana. Tylko tyle. A może aż tyle.
Bo porównanie to cichy zabójca miłości. A ty możesz być tą, która to przerwie".
(Imiona bohaterów zostały zmienione).