Dostała listę na rozpoczęciu roku szkolnego i zdębiała. "To wszystko jest potrzebne już drugiego dnia?"

3 godzin temu
1 września we wszystkich szkołach znów zrobiło się gwarno. Dzieci ubrane na galowo w towarzystwie rodziców i pedagogów powitały nowy rok szkolny. Po uroczystych apelach zwykle realizowane są spotkania z nauczycielami, którzy przekazują pierwsze, podstawowe informacje. Monika, mama uczennicy czwartej klasy, była zaskoczona tym, co zobaczyła na kartce, którą otrzymała od wychowawczyni.Anastazja w tym roku rozpoczyna naukę w czwartej klasie szkoły podstawowej. Jej mama Monika przyznała, iż dla całej rodziny jest to dość poważne wydarzenie, ponieważ "to już nauka na poważnie". Nasza czytelniczka uczestniczyła w rozpoczęciu roku szkolnego swojej córki. Była jednak zaskoczona tym, co usłyszała i dostała od jej wychowawczyni.
REKLAMA


Po apelu wszyscy poszliśmy do klasy. Nowa wychowawczyni przedstawiła się i o to samo poprosiła dzieci. Powiedziała o sobie kilka słów, rozdała różne kartki ze zgodami do podpisania itp. Ogólnie do pewnego momentu wszystko było naprawdę bardzo fajnie- opowiada nasza czytelniczka. - Po chwili zobaczyłam, iż wśród rodziców pojawiają się jakieś szepty, niektórzy było widać, iż komentują coś, co jest na kartkach - dodała.


Zobacz wideo


Jakich prezentów nie dawać nauczycielowi?


Wyprawka na 2 września. Matka: Miałam spędzić popołudnie z dzieckiem, a nie w kolejkach w sklepachMonika zaczęła uważniej przeglądać kartki, które dostała od wychowawczyni córki. Oprócz różnych zgód, deklaracji czy chce chodzić na lekcje religii i listy lektur, były też dwie dodatkowe kartki. Na jednej nauczycielka wypisała wyprawkę szkolną, czyli bloki, zeszyty, kredki, farby, które mają znaleźć się w plecaku i zostać pozostawione w sali oraz wyprawkę higieniczną: ręczniki papierowe, chusteczki nawilżane, chusteczki suche itp.Listy były dość długie, to miały być rzeczy, które wychowawczyni chciała, by były w kasie, żeby dzieci mogły z nich spokojnie korzystać. I w porządku, jednak na końcu była adnotacja, iż mają być przyniesione na drugi dzień!- oburza się nasza czytelniczka. - Kupowaliśmy część wyprawki szkolnej, więc coś tam w domu mam, ale niektórych rzeczy jak np. zeszyt a4 w linie, zeszyt do nut itp. nam brakuje. Nie mamy też wszystkich okładek, a w przypadku kilku rzeczy mamy po jednej sztuce, a trzeba drugi taki zestaw, który będzie w szkolnej szafce. Miałam spędzić popołudnie z dzieckiem, a nie w kolejkach w sklepach - dodaje.


ławki w szkole, klasa Shutterstock, autor: Treecha


Monika przyznaje, iż dotychczas, gdy córka była w młodszych klasach również dostawała listę z wyprawkami, jednak miała przynajmniej tydzień na ich zakup. Mogła więc spokojnie zgromadzić niezbędne rzeczy i przywieźć do szkoły. - Mój mąż mówi, iż nic się nie stanie, jak przywieziemy te rzeczy np. pojutrze, ale ja mam poczucie, iż to nowa klasa i córka będzie bardzo przeżywać, jak inne dzieci przyniosą a ona nie. Nie chcę też jakichś nieporozumień na starcie z nową wychowawczynią. Moim zdaniem jednak domaganie się od rodziców robienia sporych zakupów już na 2 września to spore przegięcie. Obdzwoniłam wszystkie swoje koleżanki, siostrę i szwagierkę i wszystkie przyznają, iż listy z wyprawkami owszem mają, ale nie muszą ich przynosić choćby w tym tygodniu" - dodaje.Czy Twoim zdaniem nauczycielka powinna domagać się do rodziców przynoszenia wyprawek szkolnych i higienicznych już na 2 września? A może zdaniem powinna dać rodzicom nieco więcej czasu w ich zakup? A może w Twojej szkole były jakieś inne wymagania, które wzbudziły wśród rodziców sporo emocji? Napisz do nas, co o tym sądzisz: justyna.fiedoruk@grupagazeta.pl. Gwarantujemy anonimowość.
Idź do oryginalnego materiału