Zwykła wycieczka zmieniła się w lekcję życia. Nauczycielka: "Nie wierzyłam własnym oczom"

1 dzień temu
"Na szkolnej wycieczce wydarzyło się coś, co poruszyło mnie do głębi. Jako nauczycielka widziałam już wiele, ale tym razem uczniowie zupełnie mnie zaskoczyli". Przeczytajcie list od Agaty.


Myślałam, iż dzieci są samolubne. Bardzo się myliłam


"Pracuję jako nauczycielka już od wielu lat i, nie ukrywam, coraz częściej nachodziła mnie myśl, iż młodzi ludzie są coraz bardziej skupieni na sobie. telefony, media społecznościowe, pogoń za lajkami – wydawało mi się, iż liczy się tylko 'ja'. Że dzieciaki zapominają o tym, czym jest empatia, solidarność, zwykła ludzka dobroć. Ale to, co wydarzyło się podczas ostatniej wycieczki szkolnej, kompletnie zmieniło moje spojrzenie.

Byliśmy w autokarze, w drodze do skansenu. Zatrzymaliśmy się na postój, żeby dzieci mogły zjeść swoje drugie śniadanie. Wszyscy rozpakowali plecaki, szeleszcząc papierkami i wyciągając smakowite kanapki, ciasteczka, owoce. Wtedy kątem oka zobaczyłam, iż jeden z chłopców siedzi sam i nie sięga do torby. Podeszłam, zapytałam, czy wszystko w porządku. Wzruszył ramionami i powiedział, iż nie jest głodny. Ale widziałam po jego oczach, iż to nieprawda.

Nie miał ze sobą nic do jedzenia


Okazało się, iż po prostu nic nie miał. Żadnej kanapki, żadnego jabłka, batonika. Wiedziałam, iż pochodzi z trudniejszej rodziny, ale myślałam, iż jego mama zadbała, by na szkolnej wycieczce miał coś ze sobą. Serce mi się krajało, bo widziałam, jak spogląda na kolegów i koleżanki ze smutkiem. I wtedy stało się coś pięknego.

Zanim zdążyłam zareagować, jeden z chłopców podszedł i wręczył mu pół swojej bułki. Potem dołączyła kolejna dziewczynka – oddała jabłko. Ktoś przyniósł parę ciastek, ktoś inny kanapkę z serem. W ciągu kilku minut chłopiec miał przed sobą tyle jedzenia, iż sam nie mógł uwierzyć, co się dzieje. Ale to nie chodziło tylko o kanapki – chodziło o to, iż nikt się z niego nie śmiał, nikt nie pytał, dlaczego nie ma jedzenia. Po prostu – dali, bo poczuli, iż tak trzeba.

To był dla mnie istotny moment


Patrzyłam na tę scenę z ogromnym wzruszeniem. W jednej chwili dzieci, które


jeszcze niedawno wydawały mi się obojętne, pokazały, ile mają w sobie serca. Nie potrzebowały moich słów, nie musiałam ich o nic prosić. Zadziałały same, z potrzeby serca, z impulsu empatii. I to właśnie one przypomniały mi, iż dobroć wcale nie wyginęła – czasem po prostu trzeba dać jej przestrzeń, by się ujawniła".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Idź do oryginalnego materiału