Zakaz prac domowych okazał się fiaskiem. MEN podaje zaskakujące plany

1 dzień temu
Entuzjazm, z jakim przyjęto likwidację prac domowych w szkołach, wyraźnie osłabł. Coraz więcej nauczycieli i rodziców sygnalizuje, iż uczniowie uczą się mniej, a ich motywacja spadła. W przestrzeni publicznej narasta więc presja, by przepisy zmienić – i wygląda na to, iż MEN zaczyna brać ten postulat pod uwagę.


Rodzice i nauczyciele niezadowoleni


W kwietniu 2025 minął rok od wprowadzenia zakazu obowiązkowych prac domowych w szkołach podstawowych. Przepis, który początkowo przyjęto z entuzjazmem (zwłaszcza wśród uczniów), dziś coraz częściej jest krytykowany przez nauczycieli i rodziców. W przestrzeni publicznej znów wraca pytanie: czy to był dobry kierunek zmian? I czy obowiązek odrabiania zadań domowych powinien wrócić?

Na początku wydawało się, iż reforma się sprawdza. Dzieci zyskały więcej wolnego czasu, a wielu rodziców z ulgą przyznało, iż ich pociechy wreszcie mają spokojne popołudnia bez stresu i przesiadywania godzinami nad zeszytami. Rodzice przyznawali, iż poczuli ulgę od presji codziennego siedzenia z uczniami nad zeszytami.

Ale ten spokój nie trwał długo. Po kilku miesiącach nauczyciele zaczęli alarmować, iż uczniowie coraz mniej angażują się w naukę. Dzieci przestały regularnie utrwalać materiał. Na lekcjach było widać, iż trudniej im się skupić i zapamiętać podstawowe rzeczy. Zdaniem wielu pedagogów brak prac domowych wpłynął negatywnie na motywację uczniów. Po prostu przestali widzieć sens w systematycznym zaglądaniu do notatek z lekcji, bo i tak nikt nie egzekwował wiedzy na bieżąco i wystarczyło nauczyć się na sprawdzian.

Z podobnymi sygnałami zaczęli zgłaszać się też rodzice. Zmniejszona liczba zadań w domu nie przekłada się – jak początkowo sądzono – na większe zainteresowanie nauką. Wręcz przeciwnie. W wielu domach pojawiło się wrażenie, iż dzieci uczą się mniej niż wcześniej.

Prace domowe mogą wrócić szybciej niż myślimy


Co na to Ministerstwo Edukacji Narodowej? Barbara Nowacka, szefowa MEN, już wcześniej zapowiedziała ewaluację nowych przepisów. Na konkretne decyzje trzeba jednak poczekać – analiza skutków zakazu oceniania zadań domowych ruszyła w kwietniu i potrwa jeszcze kilka miesięcy. Dopiero po jej zakończeniu możliwe będą zmiany. Jak podkreśla resort, chcą opierać się na danych, nie emocjach.

Ale wypowiedź Katarzyny Lubnauer, wiceszefowej MEN, wskazuje, iż pewne decyzje mogą zapaść wcześniej – i być kompromisowe. Gościni RMF FM w rozmowie 28 maja 2025 zasugerowała, iż jednym z rozważanych rozwiązań jest oddanie decyzji o zadaniach domowych... dyrektorom szkół. – Dyrektorzy decydują już o wielu innych sprawach, bo mają bardzo dużą autonomię. W tej kwestii ważne jest, żeby te oceny były miarodajne, czyli wystawiane rzeczywiście na podstawie własnych dokonań uczniów – powiedziała Lubnauer.

To może oznaczać, iż szkoły same zdecydują, czy chcą wrócić do tradycyjnego systemu, czy też pozostać przy nowym modelu. I wiele wskazuje na to, iż większość szkół wybierze powrót do obowiązkowych zadań. Z badania przeprowadzonego przez Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty wynika, iż prawie 90 procent dyrektorów uważa, iż brak prac domowych zaszkodził uczniom, a ponad 80 procent domaga się ich przywrócenia.

Trudno się więc dziwić, iż w środowisku nauczycieli i rodziców coraz głośniej mówi się o konieczności zmiany przepisów. Rodzice chcieliby, żeby to nie były wymagające zadania, ale takie, które pozwolą dzieciom samodzielnie utrwalać wiedzę. Na razie decyzji nie ma, ale wszystko wskazuje na to, iż obowiązek odrabiania zadań domowych – choć może w nowej, bardziej elastycznej formie – może jeszcze wrócić. I to szybciej, niż się wydaje.

Źródło: rmf24.pl, oskko.edu.pl, dadhero.pl


Idź do oryginalnego materiału