Wycieczki to brak snu, energetyki i dyskoteki. Matka: "Zachowanie nauczycielek to skandal"

1 dzień temu
Do naszej redakcji napisała mama siódmoklasisty, która po wycieczce szkolnej swojego dziecka poczuła wyłącznie niepokój. Jak relacjonuje, nauczycielki zostawiły nastolatków samych sobie w czasie wolnym, a w pensjonacie panowała całkowita samowolka. "To nie była opieka, tylko porzucenie dzieci" – pisze w liście.


Nauczycielki zostawiły nastolatków w czasie wolnym


Syn jakiś czas temu był na kilkudniowej wycieczce. Gdy wrócił, od progu zaczął opowiadać. Mówił bez przerwy, chaotycznie, co chwila zmieniał temat. W końcu zapytałam: "Spałeś w ogóle przez te trzy dni?". Odpowiedział: "Nie bardzo". A ja zamarłam. Ta szkolna wycieczka to miał być fajny wyjazd integracyjny – trochę zwiedzania, trochę zabawy, odpoczynek od szkoły. Wysłałam syna z pełnym zaufaniem, iż będzie bezpieczny i pod dobrą opieką. Niestety, to zaufanie zostało kompletnie nadszarpnięte.

Z relacji mojego dziecka wynika, iż po realizacji dziennego planu nauczycielki zamykały się w swoim pokoju, a dzieci były zostawione same sobie. Mówiąc wprost – hulaj dusza. Bieganie po korytarzach, krzyki, dzwonienie do siebie po pokojach, picie energetyków, które przecież są zakazane choćby w szkole. Niektóre dziewczyny nie spały przez dwie noce. Podobno była też poważna rozmowa o tym, żeby wymknąć się z pensjonatu i pójść na dyskotekę. Zabrakło tylko odwagi – i całe szczęście.

Mój syn, który nie lubi takich klimatów, opowiedział mi o tym z pewnym niesmakiem, ale widziałam, iż jest rozemocjonowany tym, co tak się działo. Mówił, iż nie mógł zasnąć, bo też pił energetyka. Ponoć jedna dziewczynka się popłakała, bo ktoś ją przezywał – ale nie zgłosiła tego, bo nauczycielek po prostu nie było. Siedziały u siebie i "odpoczywały".

Wycieczka niczym urlop


To jak to w końcu jest – opiekun jedzie do pracy czy na urlop? Czy nie powinien mieć świadomości, iż przez całą dobę jest odpowiedzialny za dzieci, które zostawili mu rodzice? Owszem, młodzież ma 13–14 lat, ale to wciąż dzieci. Takie, które podejmują głupie decyzje, bo chcą zaimponować rówieśnikom. Ktoś powinien być obok. Reagować, rozmawiać, pilnować. Szczególnie iż wieczory spędzali w pensjonacie, więc dzieciakom z nudów wpadały do głowy dziwne pomysły.

Nie jestem nadopiekuńcza. Ale jako mama oczekuję, iż jeżeli szkoła zabiera moje dziecko na kilka dni, to nie zostawi go samopas. Płacę za tę wycieczkę pieniądze, ufam pedagogom, iż zaopiekują się moim synem. I nikt nie wmówi mi później, iż wszystko było w porządku, skoro nie było.

Wstyd i skandal. jeżeli nauczycielki nie czują się na siłach pilnować uczniów, to nie powinny jeździć jako opiekunki na takie szkolne wyjazdy. A jak chcą sobie odpoczywać w pokoju z koleżanką, to niech jadą razem na urlop, a nie szkolną wycieczkę. A szkoły powinny przestać udawać, iż wycieczka to wyłącznie zabawa. Bo to też odpowiedzialność. I to całodobowa.

Idź do oryginalnego materiału