Wychowawczyni: "To tylko autokar, a nie prywatny odrzutowiec! Pytanie o fotele mnie rozwaliło"

1 miesiąc temu
"Myślałam, iż nic mnie już nie zdziwi, ale to pytanie rozbroiło mnie kompletnie. Współczesna młodzież ma wymagania z kosmosu, a ja miałam okazję przekonać się o tym na własnej skórze" – napisała do nas nauczycielka – Diana.


Kiedyś cieszyła kanapka, dziś istotny jest masaż w fotelu


"Jestem wychowawczynią klasy ósmej i od lat jeżdżę z młodzieżą na wycieczki szkolne. Widziałam już naprawdę wiele – od dzieci płaczących z tęsknoty za rodzicami, po spory o miejsce w pokoju. Ale muszę przyznać, iż na przestrzeni lat jedno zmieniło się najbardziej: podejście uczniów do podróży.

Kiedyś wszyscy cieszyli się samym faktem, iż mogą gdzieś pojechać. Teraz dzieci potrafią zapytać o takie rzeczy, iż brakuje mi słów. Ostatnia sytuacja tylko mnie w tym utwierdziła.

Kiedyś wystarczył plecak i kanapki. Dziś? Luksusy jak w hotelu


Gdy sama byłam uczennicą, wycieczki szkolne były przygodą, na którą czekało się tygodniami. Najważniejsze było, by jechać z klasą, dobrze się bawić i może wrócić z jakąś śmieszną historią do opowiedzenia. Nikt nie narzekał na warunki, bo nie było na co narzekać – było po prostu normalnie. Autokary były zwykłe, kanapki robione przez rodziców smakowały najlepiej, a cała podróż upływała na rozmowach, śmiechu i śpiewaniu piosenek. Przerwy na toaletę robiło się wtedy, kiedy kierowca uznał to za stosowne, a o regulowanych fotelach choćby nikt nie marzył. A dziś?

Dzisiejsze dzieci mają zupełnie inne oczekiwania. Coraz częściej widzę, iż zamiast cieszyć się samym wyjazdem, bardziej przejmują się tym, czy będą mieli odpowiednie warunki. Musi być Wi-Fi, wygodne fotele, najlepiej ekran w zagłówku i dostęp do gniazdka. Gdy wspominam, iż kiedyś spaliśmy w schroniskach młodzieżowych, gdzie łóżka trzeszczały,

a ciepła woda była luksusem, patrzą na mnie jak na kosmitkę. Dla nich standardem jest hotel z pełnym wyżywieniem, a nocowanie w schronisku byłoby czymś wręcz niedorzecznym.

Regulowane fotele z masażem, czyli nowe wyzwania wychowawcy


Ostatnia wycieczka do Krakowa tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, jak bardzo zmieniły się czasy. Pod szkołę przyjechał autokar, całkiem nowoczesny i wygodny. Wszyscy zaczęli się pakować, aż nagle jeden z chłopców, Oskar, podszedł do mnie z poważną miną.

'Proszę pani, a czy te fotele mają regulację, podnóżki i funkcję masażu?' – zapytał, jakby


to była sprawa życia i śmierci.

Spojrzałam na niego, niepewna, czy żartuje. Ale on był całkowicie poważny.

'No bo wie pani, nie chcę spędzić kilku godzin w niewygodzie' – dodał, jakby było


oczywiste, iż to najważniejszy aspekt całej wycieczki.

Nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać. W moich czasach jedyną regulacją fotela było to, iż można było się trochę przesunąć na siedzeniu. A teraz? Dzieci chcą komfortu na poziomie prywatnych odrzutowców.

Ostatecznie Oskar musiał się pogodzić z tym, iż jego fotel nie zapewni mu relaksującego masażu, ale cała sytuacja pozostawiła mnie w głębokiej zadumie. Czy dzisiejsza młodzież

jest naprawdę mniej wytrzymała? A może po prostu przyzwyczaiła się do wygody, którą oferuje im świat? Trudno powiedzieć. Jedno jest pewne – wycieczki szkolne już nigdy nie będą takie, jak dawniej".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Idź do oryginalnego materiału