Trzy życzenia
"Uczniowie od razu zaczęli zgłaszać swoje 'propozycje'. Choć słowo 'propozycje' nie jest chyba do końca odpowiednie – bardziej chodzi o listę warunków. W hotelu ma być basen. Ma być sala do kręgli. I najlepiej jeszcze widok na góry z okna. Zabrakło tylko, żeby ktoś zapytał o masażystę albo pokój z jacuzzi. Dodam, iż to wycieczka z szóstą klasą. Przyznam, iż przez chwilę poczułam się jak dżin z lampy Aladyna, który ma spełnić trzy życzenia.
Trochę mnie to zaskoczyło. Oczywiście, rozumiem, iż dzieci chcą, żeby wyjazd był interesujący i atrakcyjny. Ale czy naprawdę basen i kręgle są najważniejsze? Czy bez tego wycieczka się nie liczy?
Pamiętam wyjazdy z czasów, kiedy sama byłam uczennicą. Cieszyliśmy się z ogniska, z górskiego szlaku, z noclegu w schronisku, choćby jeżeli spaliśmy na piętrowych łóżkach, a woda była tylko letnia. Dziś mam wrażenie, iż coraz trudniej jest dzieciom zaimponować czymś prostym. Wszystko musi być super, najlepsze i 'Takie jak u kuzyna, który był w hotelu z aquaparkiem'.
Z jednej strony to zabawne – bo przecież te wymagania mają w sobie coś z bajki. Ale z drugiej strony trochę mnie to martwi. Bo jeżeli już teraz, jako nastolatki mają tak wysokie oczekiwania, to co będzie dalej?
Nie jestem przeciwna atrakcjom. Sama lubię, kiedy miejsce jest zadbane, a dzieci mają gdzie się pobawić po dniu wędrówek. Ale trochę mi żal, iż góry, przyroda, wspólne rozmowy, czas bez telefonu – to wszystko schodzi na drugi plan. Jakby liczyło się tylko to, co można sfotografować i wrzucić do internetu.
Może warto czasem porozmawiać z dziećmi (i z rodzicami także), iż prawdziwa frajda nie zawsze musi być w błyszczącym opakowaniu. I iż najciekawsze rzeczy często dzieją się wtedy, kiedy nie wszystko jest zaplanowane, idealne i wygodne".