"Taki plan wycieczki klasowej to skandal. Czy szkoła zapomniała, iż to wciąż są dzieci?"

10 miesięcy temu
"Piszę do was jako rodzic, który nie może przejść obojętnie obok tego, co dzieje się w naszej szkole. Moja córka ma zaledwie 9 lat i jest uczennicą trzeciej klasy. Niedawno wróciła ze szkolnej wycieczki i po raz kolejny była kompletnie wyczerpana!" – pisze Małgorzata, mama Lenki. Czy to aby nie przesada? Przeczytajcie jej list.


List mamy zbulwersowanej tym, iż przez wycieczki klasowe dzieci opuszczają zajęcia dodatkowe, coś w was, rodzicach, poruszył. Według mnie pretensje czytelniczki były... delikatnie mówiąc, absurdalne. Halo, to wycieczka szkolna. Jak często dzieciaki mają okazję gdzieś razem wyjechać, coś zwiedzić? A zajęcia dodatkowe realizowane są regularnie, więc jak wypadną im ten jeden raz, nic się nie stanie.

Wiem, iż tej mamie chodziło o kwestie finansowe, ale jak pisała Klaudia Kierzkowska: "Faktem jest, iż zajęcia dodatkowe córki przepadną i iż nikt nie zwróci jej za nie pieniędzy. Jednak niemożliwe jest, by tak dopasować termin i godziny wyjazdu, by każdy z rodziców był usatysfakcjonowany i zadowolony".

Po tym tekście ruszyła lawina pretensji. Za zgodą czytelniczki publikuję kolejny list w kwestii szkolnych wycieczek. Dajcie mi znać, czy zgadzacie się z tą opinią! Maile możecie wysyłać na adres hanna.szczesiak@mamadu.pl lub mamadu@natemat.pl.

"Takie wycieczki tylko męczą dzieci"


"Lenka ma 9 lat. Zamiast być wypoczęta i zadowolona, cały weekend dochodziła do siebie. Zastanawiam się, kto zatwierdza te absurdalnie intensywne plany wycieczek i czy naprawdę nikt nie myśli o tym, jak bardzo takie tempo może wpłynąć na zdrowie i samopoczucie naszych dzieci?

Plan tej wycieczki był tak napięty, iż choćby dorośli mogliby mieć problem, żeby go przetrwać! Cały dzień w biegu: zwiedzanie kilku miejsc w różnych częściach miasta, do tego warsztaty, a później jeszcze wieczorna gra terenowa, posiłki w biegu oczywiście. Czy naprawdę nasze dzieci muszą od rana do nocy być zajęte? Czy szkoła zapomniała, iż to wciąż są dzieci, a nie zawodowi podróżnicy?

Lena jest delikatnym dzieckiem, potrzebuje więcej czasu w regenerację i odpoczynek. Przez takie wyjazdy wraca do domu wyczerpana, a następnie cały tydzień w szkole jest rozkojarzona i przemęczona. Gdzie tu miejsce na zabawę, relaks, czy po prostu bycie dzieckiem?

Apeluję do szkoły i nauczycieli, aby pomyśleli o tym, co jest naprawdę ważne. Nasze dzieci nie muszą 'zaliczać' każdej atrakcji na wycieczce szkolnej, nie muszą uczestniczyć w każdym możliwym warsztacie. Chodzi o to, by wyjazdy były przyjemne, a nie wyczerpujące. Moja córka ma tylko 9 lat, a już teraz czuję, iż jako rodzic muszę ją bronić przed nadmiernymi ambicjami dorosłych, którzy układają te plany.

Proszę o refleksję nad tym, co jest dobre dla dzieci. Mam nadzieję, iż ktoś się w końcu obudzi i zwróci uwagę na ich potrzeby".

Co o tym myślicie?


Idź do oryginalnego materiału