Szkolny trend, który oburza rodziców. Tak nauczyciele podcinają uczniom skrzydła

1 tydzień temu
"Banda tłuków" i "debile, którzy będą kopać rowy" – takie teksty uczniowie przez cały czas czasami słyszą na matematyce. Jedna z naszych czytelniczek napisała do nas, bo nie może uwierzyć, iż takie rzeczy wciąż dzieją się w szkołach. I to nie 30 lat temu, tylko dziś – w podstawówce, do której chodzi jej syn.


Klasa to "banda tłuków"


Jako mama ucznia 6 klasy podstawówki chciałabym podzielić się moim zdenerwowaniem dotyczącym tego, co dzieje się na lekcjach matematyki. Mój syn, choć jest dobrym uczniem, nie raz wraca z zajęć zniechęcony i zły. Dlaczego? Bo jego nauczycielka praktycznie codziennie traktuje całą klasę jak "bandę debili" i "tłuków", wróżąc im przyszłość w kopaniu rowów. Oczywiście, sama pamiętam, iż takie zdania też padały w mojej klasie, ale to było prawie 30 lat temu.

Chociaż teksty nie są bezpośrednio do mojego dziecka, bo nieźle sobie radzi z przedmiotem, to musi być to dla niego demotywujące. To chyba nie jest normalne, żeby dzieci na każdym kroku słyszały takie słowa od dorosłej osoby, która powinna je motywować, a nie zniechęcać.

Zgadzam się z ekspertami, którzy podkreślają, jak ważne jest, by wspierać dzieci w budowaniu pewności siebie. To, co mówi ta nauczycielka, absolutnie nie pomaga, bo widzę, iż choćby mój syn, który nie ma dużych problemów z nauką, coraz bardziej niechętnie siada do nauki i odrabiania lekcji. Zamiast dawać im motywacyjne kopniaki i zachęcać do rozwoju, matematyczka podcina im skrzydła, wpajając im, iż są "debilami".

Może trzeba zmienić sposób pracy z dziećmi?


Skoro ona nie potrafi nauczyć klasy matematyki, to może warto zadać pytanie, czy to nie czasem jej metoda nauczania jest problemem, a nie uczniowie? Moje dziecko zawsze było dobrym uczniem, więc choćby z jej gadaniem jakoś sobie poradzi. Ale co z resztą klasy? Co z tymi dziećmi, które nie radzą sobie tak dobrze? Jak mają się rozwijać, gdy codziennie słyszą takie słowa?

Sama pamiętam, jak to było, kiedy ja byłam w szkole. Też miałam trudności z matematyką i moja klasa również słyszała podobne słowa od nauczyciela. Większość pedagogów miała cierpliwość i próbowała nas wspierać, zamiast się wyżywać. Ale matematyk zawsze prawił kazania o naszej przyszłości i tym sławetnym kopaniu rowów.

Wiem, iż dziś też matematyka jest dla wielu dzieci trudna i dodatkowo mają na sobie presję obowiązkowej matury z matematyki. Ale jest wiele innych sposobów na nauczanie, które mogą pomóc w zrozumieniu różnych zagadnień. Nie trzeba kogoś równać z ziemią. Zamiast wyśmiewać i obniżać samoocenę uczniów, warto znaleźć takie metody, które zaangażują ich i pokażą, iż matematyka wcale nie musi być nudna i trudna.

Idź do oryginalnego materiału