Chociaż zakończenie roku szkolnego wypada dopiero 27 czerwca, już od początku miesiąca kasy zaczęły świecić pustkami. Wszystko przez to, iż uczniowie po wystawieniu ocen nie chcą chodzić na zajęcia tylko po to, by oglądać na nich filmy lub omawiać ciekawostki, które nie pojawią się już na żadnym sprawdzianie. Część rodziców celowo zwalnia dzieci z takich zajęć. Są jednak tacy, którzy uznają, iż uczniów dotyczy obowiązek szkolny i powinni chodzić na lekcje aż do rozpoczęcia wakacji.
REKLAMA
Rodzice są podzielni
W poprzednim artykule opublikowaliśmy sondaż, który bardzo podzielił naszych czytelników. Na pytanie - "Czy pozwalasz dziecku nie chodzić do szkoły po wystawieniu ocen?" 43,46 proc. respondentów (1066 osób) odpowiedziało "Nie, ma chodzić do końca roku. Dotyczy je obowiązek szkolny". 39,09 proc. (959 osób) ankietowanych wybrało odpowiedź "Tak, po co ma oglądać filmy i siedzieć w klasie z garstką osób?". Natomiast 17,45 proc. ankietowanych (428 osób) przyznało, iż sporadycznie wraża na to zgodę.
Zobacz wideo Jaką mamą jest Anna Wendzikowska? "Jeśli ktoś krzywdzi moje dziecko, budzi się we mnie matka lwica"
Pod artykułem nawiązała się także żywa dyskusja pomiędzy rodzicami i nauczycielami, którzy podzielili się swoimi opiniami. Niektórzy uznali, iż tę kwestię wypadałoby jakoś prawnie uregulować, ponieważ faktycznie, zmagamy się z błędem systemowym.
Od dawna mówię, iż uczniowie powinni mieć ostatni tydzień wolny, a nauczyciele spokojny tydzień na konferencje (nie po siedmiu lekcjach, od godz. 16 do godz. 19, z obowiązkiem dostarczenia kolejnej dokumentacji do godz. 10 rano następnego dnia), egzaminy klasyfikacyjne i drukowanie świadectw. Po tygodniu rozdanie świadectw i tyle. Oceny należałoby wystawiać ostatniego dnia nauki! Ale kto w oświacie liczy się ze zadaniem nauczycieli?
- napisała pod artykułem pedagożka.
"Od miesiąca nie ma nauki"
Matka ucznia także poparła pomysł, zgodnie z którym uczniowie po wystawieniu ocen nie powinni chodzić do placówek. "Również uważam, iż po wystawieniu ocen w piątek, uczniowie powinni mieć wolne, a nauczyciele mogliby przez ostatni tydzień uzupełniać dokumentację, sprawozdania, świadectwa. Od miesiąca nie ma nauki, są nauczyciele, którzy siedzą na boisku i nic nie robią. Coś jest nie tak z tym systemem? Wystawienie ocen to koniec nauki dla uczniów, a jest udawanie, iż się jeszcze coś robi. Nauczyciele niech pracują do końca czerwca, mają robotę nawet, jeżeli nie ma uczniów" - stwierdziła.
Z kolei inna osoba opowiedziała się za tym, aby opóźnić moment wystawienia ocen. "Oceny należałoby wystawiać ostatniego dnia nauki, który nie powinien być tożsamy z zakończeniem roku. Koniec roku oraz rozdanie świadectw mogłoby wypaść jakiś tydzień później. Czas od wystawienia oceń do wydania świadectw powinien być poświęcony na radę zatwierdzającą oraz drukowanie świadectw" - czytamy w komentarzu.
"Każemy córce iść do szkoły, bo nie lubimy patrzeć na brak odpowiedzialności"
Skontaktowała się z nami także mamy uczennicy, która przyznała, iż zaistniały problem już od trzech lat budzi w jej rodzinie wątpliwości i frustracje. - Córka opowiada o tym, jak wyglądają "lekcje" pod koniec roku lub ich brak i nie chce chodzić do szkoły. Woli się wyspać. My, rodzice denerwujemy się na ten stan rzeczy, każemy jej iść do szkoły, bo nie lubimy patrzeć na brak odpowiedzialności naszych dzieci, nie lubimy usprawiedliwiać nieobecności, za które odpowiedzialność ponosi system - powiedziała w rozmowie z portalem eDziecko.pl.
Kobieta wyjaśniła, iż jako rodzic ma wątpliwości, co adekwatnie wypadałoby napisać w takim czerwcowym usprawiedliwieniu. - Mam powiedzieć, iż córka nie pojawiła się w szkole, bo nie zgadza się na marnowanie jej czasu poprzez propozycję siedzenia na telefonach czy puszczenie filmu o przypadkowej treści? - zapytała.
"Edukacja w Polsce potrzebuje reorganizacji"
Po zastanowieniu nasza czytelniczka wpadła jednak na pomysł, który mógłby rozwiązać zaistniały problem. - Uważam, iż rok szkolny dla większości dzieci powinien kończyć się wraz z egzaminami 8 klas, a w maju i czerwcu dzieci powinny wyjeżdżać na lekcje w kampusach za granicą, gdzie realizowałyby obowiązkową naukę języków obcych w zamian za ich realizację w klasie od września do końca kwietnia. Taki pomysł jest innowacyjny i wymagałby projektów i ustaw, ale edukacja w Polsce potrzebuje reorganizacji. Szczególnie jeżeli chodzi o języki obce - zaproponowała.
A czy Twoim zdaniem rok szkolny powinien zostać skrócony, aby ograniczyć "bierne lekcje" w czerwcu? A może odpowiada Ci inne rozwiązanie? Podziel się swoimi przemyśleniami w komentarzu lub na maja.kolodziejczyk@grupagazeta.pl. Wasze historie są dla mnie ważne. Gwarantuję anonimowość.