Plotki z pokoju nauczycielskiego. Tam nie ma poważnych dysput. "Obrabiają tyłki każdemu"

16 godzin temu
- Kiedy wszedłeś między wrony, musisz krakać tak, jak i one - zaznacza Artur, nauczyciel historii w jednej z toruńskich szkół. W naszej rozmowie prosi o anonimowość, bo wie, iż zdrada tajemnic z pokoju nauczycielskiego zakończyłaby się dla niego zawodowym ostracyzmem. - Tam wchodzisz, jak do Narnii. To zupełnie inny świat - dodaje historyk. Podobnego zdania jest Ania, która uczy geografii. - Zmień mi imię, bo potem jeszcze usłyszę, iż robię do własnego gniazda i będą kłopoty - prosi.
Artur pracę w szkole zaczął zaraz po zakończeniu studiów. Dość gwałtownie znalazł się dla niego etat. Początkowo na zastępstwo, potem dostał choćby wychowawstwo. Starał się, angażował we wszystkie inicjatywy, wymyślał nowe rzeczy. - Trochę czuję, iż powoli zaczyna uchodzić ze mnie powietrze. Jak ze starej dętki. Wiem, iż o mnie plotkują. choćby się z tym nie kryją. Plotki w pokoju nauczycielskim to chleb powszedni tego zawodu - zaznacza. - Też mam podobne zdanie. Nasza szkoła jest mała, każdy każdego zna. Tu się nic nie ukryje - wtóruje mu Ania.


REKLAMA


Zobacz wideo Byliśmy na maturze Szkoły w Chmurze. Na stadionie egzamin dojrzałości napisało 5 tysięcy osób


"Nauczyciela, którego lubią uczniowie, nie lubią inni nauczyciele"
- Zaczynając pracę, zostałem przyjęty przez grono pedagogicznie dość neutralnie. To zmieniło się, kiedy zostałem wybrany do nagrody od dyrektora. Potem do wypłaty dostałem jeszcze dodatek motywacyjny o 100 zł większy niż jedna ze "starych" nauczycielek - opowiada mój rozmówca. - Wchodzę do pokoju, mówię 'dzień dobry', a odpowiada mi głucha cisza. Moje pytania często pozostają bez odpowiedzi. Powód? Ponoć za bardzo się wychylam. Prawda jest taka, iż nauczyciela, którego lubią uczniowie, nie lubią inni nauczyciele - zaznacza.


Artur, jak sam przyznaje, od zawsze chciał zostać nauczycielem historii. Lubi pracę z dziećmi i młodzieżą. Jest też rekonstruktorem historycznym, który swoją pasją zaraża kolejne młode pokolenia. - Robię im "żywe lekcje historii", przynoszę na zajęcia stroje, zapraszam do szkoły znajomych rekonstruktorów. Dzieciakom to się podoba, ale innym nauczycielom już nie. Słyszę od nich, iż nauczyciel to nie przebieraniec. Że trzeba wymagać szacunku, bo inaczej wejdą mi na głowę - opowiada.


Ja pokój nauczycielski omijam szerokim łukiem. Przerwy spędzam na korytarzu, a wszystkie okienka w wolnej sali lub w bibliotece


- zaznacza.


O podobnych doświadczeniach opowiada również Ania, która w szkole pracuje od trzech lat. - Uczę geografii. Jestem też harcerką. Założyłam drużynę, która naprawdę świetnie działa. Biorę dzieciaki na rajdy. Maszerujemy po okolicznych lasach. W czasie przerwy wakacyjnej i ferii organizowane są półkolonie dla dzieciaków, a ja tam jestem kierownikiem i wychowawcą. Największe kłody pod nogi rzucają mi jednak starzy nauczyciele. "Tego się nie da"; "tak nie rób", "po co zmieniać coś, co działa?" Ostatnio wpadłam na pomysł, by dla dzieciaków zorganizować ognisko. Temat podchwyciła dyrekcja, rodzice i dzieciaki. Problem był, by na dwie godziny znaleźć opiekunów wśród kadry. Otwarcie mówią, iż im się nie chce, iż nie będą tracić swojego czasu, iż ich praca kończy się o tej i o tej i fajrant - opowiada.


Plotki o uczniach i ich rodzicach. "Nie ma zmiłuj"
Artur i Ania, chociaż pracują w innych szkołach, zgodnie przyznają, iż w pokoju nauczycielskim plotkuje się najwięcej o uczniach i ich rodzicach.


Zanim na dobre poznałem wszystkich swoich uczniów, już wiedziałem, kto z nich ma sprawę w sądzie dla nieletnich, czyi rodzice się rozwodzą, bo jakiś tata za często zaglądał do kieliszka, kto jest spisany na straty, bo określenia takie, jak 'debil', 'tuman', 'idiota' - są na porządku dziennym


- opowiada Artur. - jeżeli ktoś myśli, iż w pokoju nauczycielskim realizowane są dysputy na temat bieżących wydarzeń, jest w dużym błędzie. Obrabiają tyłki każdemu. Nic się nie ukryje. Rodzic przychodzi na spotkanie z nauczycielem, mówi o swoich trudnościach, problemach i kłopotach, a chwile później wszystko zostaje wywleczone na forum - zaznacza. - Przyznaję, są też śmieszne sytuacje i opowieści, których bohaterami są głównie uczniowie - dodaje. Jakie? A to ktoś całował się z dziewczyną w szatni, inny skacząc przez ogrodzenie, rozdarł spodnie. Pamiętam też historię, o jakimś absolwencie, który kupił paczkę prezerwatyw i sprzedawał je młodszym kolegom. Po co? Nie mam pojęcia. Tu śmiechom nie było końca - wspomina z uśmiechem Artur.
Ania również jest zdania, iż pokój nauczycielski jest miejscem, gdzie trudno o dyskrecję. - Mnie najbardziej w pamięci zapadła sytuacja, w której jedna z dziewczynek dostała po raz pierwszy miesiączkę. U nas nie ma pielęgniarki, więc koleżanki przyprowadziły ja do pokoju. Nauczycielki, zamiast zareagować, pomóc, wyjaśnić, posadziły ją na krześle i zadzwoniły po matkę. Potem komentowały, iż dziewczynka pobrudziła mebel i trzeba będzie go wyrzucić - opowiada.


Ania dodaje, iż pracowała w kilku różnych miejscach, miała kontakt z wieloma osobami, jednak jej zdaniem to nauczyciele są tą grupą, z która najciężej się dogadać i trudno o współpracę.


Tu nie ma zmiłuj. Dużo się mówi, iż nauczyciele odchodzą z zawodu przez niskie zarobki. Moim zdaniem tu wpływ również ma atmosfera pracy. Czasem trudno wytrzymać. Ja i tak nie mam najgorzej, bo po prostu robię swoje i nie patrzę na innych. Dyrekcja mnie lubi. Jednak są i tacy, którzy nie wytrzymali tego i dla swojego zdrowia, odeszli


- zaznacza Anna.
Jesteś nauczycielem i chcesz podzielić się swoją historią? A może uczniem, o którym plotkowano w szkole. Czekam na Wasze historie. Podzielcie się nimi, pisząc na adres: anita.skotarczak@grupagazeta.pl. Gwarantuję anonimowość.
Idź do oryginalnego materiału