Nauczycielka: Siedzę w pustej sali i myślę, jaki to bezsens. Czarnka nie ma, ale kuriozalny pomysł został

2 dni temu
Zdjęcie: Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl


Godziny czarnkowe nie mają dobrej prasy. W założeniach projektu nauczyciele mieli być bardziej dostępni dla swoich uczniów. Pedagodzy od początku widzieli w tym zwiększenie ich pensum bez zwiększenia wynagrodzenia. Czarnek odszedł, a godziny zostały. Na jak długo?Sporo się w szkołach zmieniło wraz z objęciem rządów w resorcie edukacji przez Barbarę Nowacką. Wraz z odejściem Przemysława Czarnka z placówek zniknęła też historia i teraźniejszość, przedmiot, z którego były minister edukacji był bardzo dumny. Nauczyciele czekają teraz na zniesienie znienawidzonych przez nich godzin czarnkowych.
REKLAMA


Zobacz wideo


Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"


Czym są godziny czarnkowe?Poprzedniemu ministrowi edukacji i nauki, Przemysławowi Czarnkowi chodziło o to, żeby nauczyciele byli bardziej dostępni dla swoich uczniów i ich rodziców. Resort wprowadził tzw. godziny czarnkowe, czyli zobowiązał pedagogów do tego, żeby jedną godzinę w tygodniu poświęcali na konsultacje indywidualne dla uczniów, sprawy wychowawcze czy rozmowy z rodzicami. Tyle oficjalna wersja. ZNP od początku był godzinom czarnkowym przeciwny. Uważał, iż są "próbą zakulisowego zwiększenia obowiązkowego pensum zajęć nauczycieli, bez zagwarantowania prawa do adekwatnego wynagrodzenia z tego tytułu". Nauczyciele nie chcą godzin czarnkowychZgodnie z przepisami, w ramach godziny czarnkowej nauczyciel nie może prowadzić lekcji lub innych zajęć. - To jest niepotrzebne. Przestańcie nam mówić, jak mamy pracować. Nauczyciele są dostępni dla uczniów, są dostępni dla rodziców. Wyznaczanie nam konkretnych i stałych pór spotkań jest bez sensu. Czwartek 7 rano, a ja siedzę w pustej sali i czekam nie wiadomo na co. Myślę, jaki to bezsens. Piję kawę i staram się nie zasnąć. Wiem, iż nikt nie przyjdzie. Żaden rodzic, żadne dziecko - żali się w rozmowie z eDziecko.pl Paulina (nazwisko do wiadomości redakcji), nauczycielka języka polskiego z jednej z warszawskich szkół podstawowych. -Z rodzicami umawiam się w godzinach, które pasują nam obojgu. Teoretycznie to miał być czas na pisanie popraw. Dzieci jednak nie chcą pisać popraw z innymi klasami. A jeżeli jest pilna sprawa do przegadania, to rozmawiamy na przerwach. Tak, zabiera mi to czas wolny, ale nie wyobrażam sobie, iż jeżeli dziecko ma problem, to mu powiem: Dobrze Jasiu, ale to w czwartek o 7 rano porozmawiamy - dodaje nauczycielka. - Idea jest słuszna, niech nauczyciel ma dobry kontakt z rodzicami i uczniami, ale nie w tak pokracznej formie - podsumowuje. Godziny czarnkowe. Nauczyciele dostają sprzeczne informacje"Obecnie w Ministerstwie Edukacji Narodowej nie są prowadzone prace zmierzające do uchylenia godzin czarnkowych" - poinformowało biuro prasowe resortu edukacji. Jednocześnie ZNP zapewnia, iż likwidacja godzin czarnkowych to jedno z zagadnień, jakimi w tej chwili zajmuje się Zespół ds. pragmatyki zawodowej nauczycieli, organ pomocniczy ministra edukacji. - W ramach prac zespołu identyfikujemy różne problemy, analizujemy je i proponujemy potencjalne rozwiązania. Dyskusje obejmują również tę kwestię. Planowo w grudniu przedstawimy podsumowanie naszych ustaleń - powiedziała rzeczniczka prasowa ZNP, Magdalena Kaszulani.A ty? Uważasz, iż godziny czarnkowe powinny zniknąć? Daj znać w komentarzu.
Idź do oryginalnego materiału