Nauczycielka pokazała zdjęcie sprawdzianu. "Jak zabić w uczniu zainteresowanie matematyką"

4 godzin temu
Zdjęcie kartkówki z tabliczki mnożenia wzbudziło w internautach silne emocje. Prawie wszystkie zadania dziecko rozwiązało poprawnie, jednak... mimo wszystko dostało dwóję. - Jak zabić w uczniu zainteresowanie matematyką? Dać ocenę 2 uczennicy, która z dyskalkulią włożyła ciężką pracę, aby nauczyć się tabliczki mnożenia - oburzyła się @ania_od_matmy. Wielu internautów miało podobne zdanie.Nauczycielka @ania_od_matmy na swoich profilach w mediach społecznościowych porusza wiele spraw związanych z edukacją. W jednym z ostatnich wpisów na Instagramie pokazała, jak można zniechęcić dziecko do nauki. Opublikowała zdjęcie kartkówki z tabliczki mnożenia. Chociaż większość wyników była poprawna, to na kartce widniała wielka dwója.
REKLAMA


Jak zabić w uczniu zainteresowanie matematyką? Dać ocenę 2 uczennicy, która z dyskalkulią włożyła ciężką pracę, aby nauczyć się tabliczki mnożenia- napisała. "Jako nauczycielce i korepetytorce jest mi wstyd i za nauczycieli i za innych korepetytorów, którzy często odstawiają takie rzeczy, iż głowa mała" - dodała, krytykując też tzw. szybkie kartków z tabliczki mnożenia. Jej zdaniem uczeń powinien "umieć sobie po swojemu poradzić i wyliczyć dobrze".Internauci oburzeni. "Szkoła ma inspirować i budować pewność siebie"Pod postem nauczycielki pojawiło się sporo komentarzy. Wiele osób było oburzonych tym, iż dziecko za kilka błędów dostało tak niską ocenę. Ich zdaniem to pokazuje, jak źle się dzieje w polskich szkołachPatrząc na tę kartkówkę trudno nie pomyśleć, iż ocena powinna odzwierciedlać nie tylko efekt, ale i drogę, jaką uczeń przeszedł. Dla dziecka z dyskalkulią każdy poprawny wynik to ogromny krok naprzód. Szkoła ma inspirować i budować pewność siebie, jeżeli redukujemy wysiłek do cyfry w dzienniku, to odbieramy sens uczenia się- stwierdziła jedna z osób. "Dwója, ale dla nauczycielki. Trąbi się od lat o szukaniu mocnych stron i opieraniu na ich działań edukacyjnych. O wspieraniu potencjału, o indywidualnej ocenie i dawaniu informacji zwrotnej. Do niektórych, jak do słupa", "(...)jak bardzo trzeba nie lubić swojej pracy, żeby być tak mało empatycznym do dzieci z trudnościami", "Zrobiłabym wszystko, żeby ten nauczyciel stracił pracę i nigdy jej znowu nie znalazł" - pisali też inni, nie kryjąc swojego oburzenia. Jedna z internautek otwarcie przyznała, iż z powodu właśnie takich zachowań, jej dzieci mają edukację domową. Niektórzy też nie dowierzali, iż nauczyciel mógł wystawić tak niską ocenę, chociaż prawie cała kartkówka była napisana poprawnie. @ania_od_matmy z przykrością zapewniła jednak, iż taka sytuacja miała miejsce, chociaż, jak wiadomo - nie powinna.


Rodzice: Niestety tak było, jest i będzieZapytaliśmy rodziców, których dzieci chodzą do szkoły podstawowej, co sądzą o takiej kartkówce i ocenie, którą za nią wystawiono. Wiele osób było oburzonych, niestety niektórzy przyznali, iż "nie są zaskoczeni".Niestety, tak było, jest i będzie. W wielu szkołach uczą nauczyciele starej daty, a iż pedagogów brakuje, to możemy się spodziewać, iż w najbliższych latach raczej się to nie zmieni- stwierdziła Anna. - w tej chwili naprawdę ciężko jest trafić na nauczyciela z powołania, z podejściem na miarę XXI wieku - dodała.Podobne zdanie miała Iwona. - Przerobiliśmy już kilku nauczycieli u synów i przyznam, iż ponad połowa to tacy, którzy moim zdaniem nie powinni pracować z dziećmi. Stawianie jedynek w pierwszej klasie szkoły podstawowej, głośne komentowanie niepowodzeń, wyśmiewanie dzieci - to wciąż się niestety dzieje.Zdarzają się młodzi nauczyciele, pełni zapału i pasji. I to jest cudowne dla dzieci. Przyznam jednak, iż moim zdaniem tacy pedagodzy mają przerąbane, bo starsza kadra raczej nie lubi, gdy ktoś się wychyla i chce wprowadzić jakieś nowości- powiedziała. - Nasza poprzednia wychowawczyni, cudowna kobieta, która naprawdę kocha dzieci, wiem, iż wielokrotnie była doprowadzana do łez przez starsze koleżanki z pracy. Przykre to jest, ale myślę, iż to często dotyka młodych nauczycieli, iż zbija się w nich tę chęć do pracy, uczenia dzieciaków - dodała.


Milena przyznała, iż na szczęście jej córki zawsze trafiały na empatycznych i wyrozumiałych nauczycieli. Wie jednak, iż miały sporo szczęścia, ponieważ wielokrotnie słyszała od znajomych, jak potrafią postępować inni pedagodzy. - Najgorsze jest to, iż oni w ten sposób robią krzywdę dzieciom, bo one są później zniechęcone do szkoły, całego systemu edukacji. To przykre - dodała.Czy uważasz, iż polskie szkoły potrzebują zmian? jeżeli tak - to jakich? Napisz do nas: justyna.fiedoruk@grupagazeta.pl. Zapewniamy anonimowość.
Idź do oryginalnego materiału