Przyroda zamiast biologii, chemii, fizyki i geografii
Od roku szkolnego 2026/2027 w szkołach podstawowych zostanie wprowadzona kolejna reforma edukacyjna, o której niedawno oficjalnie poinformowało Ministerstwo Edukacji Narodowej. Zmiany obejmą likwidację geografii, chemii, fizyki i biologii w klasach 4–6. W miejsce tych czterech przedmiotów pojawi się jeden zintegrowany – przyroda. Nowy przedmiot ma być prowadzony w taki sposób, by pokazać uczniom, iż różne dziedziny nauki przenikają się i wzajemnie uzupełniają.
Nad nową podstawą programową i połączeniem przedmiotów pracuje zespół ekspertów. Ustalono, iż przyroda będzie realizowana w wymiarze trzech godzin tygodniowo, w blokach, co ma umożliwić m.in. organizowanie zajęć terenowych i przeprowadzanie doświadczeń. W klasach VII i VIII uczniowie, tak jak dotychczas, będą uczyć się już rozdzielonych przedmiotów przyrodniczych, na które łącznie przewidziano sześć godzin tygodniowo.
Przyrody w klasach 4–6 będą nauczać pedagodzy, którzy do tej pory prowadzili poszczególne przedmioty przyrodnicze. Zarówno MEN, jak i środowisko eksperckie uważają, iż wystarczy, by nauczyciele przeszli dodatkowe szkolenia i zdobyli umiejętność przedstawiania wiedzy w sposób łączący zagadnienia z różnych dziedzin nauki.
Nauczyciele są za... i przeciw
Jak można było przewidzieć, środowisko nauczycielskie jest podzielone w kwestii tej reformy. Jak podaje Radio ZET, pedagodzy albo popierają zmianę i są do niej entuzjastycznie nastawieni, albo wyrażają obawy, iż takie połączenie spowoduje, iż tematy z poszczególnych dziedzin będą omawiane zbyt powierzchownie. Zwolennicy reformy zwracają uwagę, iż nowy przedmiot pozwoli uczniom lepiej zrozumieć powiązania między naukami przyrodniczymi.
– Uczniowie i tak kilka pamiętają z tych przedmiotów, wszystko im się miesza. Lepiej więc na początku zafascynować ich naukami przyrodniczymi, a potem wymagać twardej wiedzy – mówiła w rozmowie z Radiem ZET Agnieszka, nauczycielka biologii z Łodzi. I dodała: – jeżeli rzeczywiście będzie możliwe wprowadzenie większej liczby doświadczeń i wyjść terenowych, to jestem za.
Jedyną obawą zwolenników reformy jest to, czy dyrektorzy szkół poradzą sobie z ułożeniem planów lekcji. Część z nich jest jednak dobrej myśli, podkreślając, iż podobny wymiar godzin obowiązywał w czasach gimnazjów, gdy również funkcjonował przedmiot "przyroda" w klasach 4–6.
Obawa o powierzchowne nauczanie
Przeciwnicy reformy wskazują, iż choć integracja przedmiotów może pomóc w zrozumieniu zjawisk jako całości, to istnieje ryzyko, iż poziom nauczania spadnie, ponieważ każda z dziedzin zostanie potraktowana bardziej ogólnikowo. Nauczyciele zrzeszeni m.in. w grupie facebookowej SUPERBIOLOG postanowili przygotować petycję do MEN, wyrażając obawy co do konsekwencji takiej zmiany.
Zwracają uwagę, iż reforma będzie wymagała m.in. remontów pracowni, opracowania nowych podręczników oraz dodatkowych nakładów finansowych, co przy napiętym budżecie oświatowym może stanowić wyzwanie.
Polskie Stowarzyszenie Nauczycieli Przedmiotów Przyrodniczych, które początkowo było entuzjastyczne wobec reformy, teraz obawia się, iż zabraknie czasu i środków na odpowiednie przeszkolenie nauczycieli. Wielu pedagogów podkreśla również, iż skoro są magistrami chemii czy biologii, to chcieliby nauczać swoich specjalistycznych przedmiotów, a nie "powierzchownie traktowanej przez wszystkich przyrody".