Anna Dryjańska, naTemat.pl: Panie ministrze, miałam pana zapytać o to, co wydarzyło się w środę (7.05) wieczorem na Uniwersytecie Warszawskim, ale zacznijmy od tego, co wydarzyło się w piątek (9.05) rano, czyli od serii alarmów bombowych w warszawskich placówkach oświatowych. Ewakuowano między innymi Bibliotekę Uniwersytetu Warszawskiego. Policja i strażacy pracują na miejscu, mówią, iż na szczęście ładunków nie znaleziono, no ale sam ten strach związany z tym też jest pewną poważną sprawą. Co ma pan do powiedzenia studentkom i studentom, którzy po raz kolejny w ciągu ostatnich dni doświadczają takich stresujących, a choćby traumatycznych rzeczy?
Marcin Kulasek, minister nauki i szkolnictwa wyższego: Przede wszystkim chciałbym powiedzieć, iż dobrze się dzieje, iż służby traktują bardzo poważnie każdy taki przypadek. Dziękuję zarówno tym służbom, które dzisiaj współpracowały z uczelnią, ale również tym, które współpracowały w ten tragiczny środowy dzień, więc ogromne pokłony.
Dobrze, iż to, co miało miejsce dzisiaj, okazało się fałszywym alarmem. Cieszę się, iż zostało wszystko wykryte, iż studenci, całe środowisko akademickie zostało odpowiednio przez służby zabezpieczone. Pewnie (fałszywy alarm - red.) związane jest to z sytuacją geopolityczną, którą mamy do czynienia. Wiemy, iż cały czas rosyjskie trolle próbują zaatakować różne portale związane z rządem, czy z różnymi instytucjami, więc dobrze, iż ta osłona cybernetyczna działa.
Również pokłony dla Ministerstwa Cyfryzacji, pana premiera Gawkowskiego, który bardzo często nas na rządach informuje o ilości tych ataków, skąd one pochodzą, wiemy, iż z Rosji, z Białorusi, więc dobrze, iż jesteśmy w stanie to tylko opanować. Uspokajam środowisko akademickie, społeczność akademicką, iż jesteśmy bezpieczni i to pokazuje działania służb.
Wróćmy więc myślami do środowego wieczoru. To była 18.40, kiedy Mieszko R. Polak zaatakował panią pracownicę uczelni, która zamykała Auditorium Maximum, w brutalny sposób. Może pan powiedzieć, w jakich okolicznościach pan się o tym dowiedział? Czy pan w ogóle mógł uwierzyć w to, co do pana docierało?
Tak dokładnie nie pamiętam. Wydaje mi się, iż odczytałem (wiadomość o ataku - red.) na pasku któregoś portalu informacyjnego. Pierwsze co zrobiłem to wziąłem telefon i zadzwoniłem do profesora Alojzego Nowaka, Rektora Uniwersytetu Warszawskiego, który mi to potwierdził.
Oczywiście z jednej strony to było moje przerażenie, zastanowienie się, czy to w ogóle może być prawdą, no a później, jak się okazało od pana Rektora, iż to prawda, no to szczerze powiem było to nie do uwierzenia, bo takie rzeczy, rozmawiając też na tym temat z Rektorem, w historii Uniwersytetu Warszawskiego chyba do tej pory się nie wydarzyły, a przynajmniej ani pan Rektor, ani jego współpracownicy nie pamiętali o tym.
Oglądał pan filmiki? Bo krążą w internecie.
No niestety oglądałem i z bólem muszę stwierdzić, iż z tym też trzeba coś zrobić, bo to nie jest normalne, iż ktoś, zamiast udzielać pomocy, ja nie mówię, iż miałby walczyć z tym zamachowcem, ale dawać sygnały, choćby krzyczeć czy dzwonić po prostu na numer alarmowy, w tym czasie po prostu kręcił taki filmik.
(...)
Obejrzyj cały wywiad Anny Dryjańskiej z Marcinem Kulaskiem na naszym kanale na YouTube.