Miała być ulga dla uczniów, wyszła katastrofa. Raport IBE obnaża skutki reformy MEN

4 godzin temu
Reforma MEN, która zniosła obowiązek zadawania i oceniania prac domowych, miała odciążyć uczniów i wyrównać ich szanse. Po ponad roku od jej wprowadzenia nauczyciele są jednak rozczarowani. Z raportu Instytutu Badań Edukacyjnych wynika, iż większość pedagogów uważa zmiany za chybione i wskazuje na pogorszenie jakości nauczania.


Reforma, która miała wyrównać szanse


Ministerstwo Edukacji Narodowej wprowadziło w ubiegłym roku zmianę, która – w założeniu – miała pomóc uczniom odpocząć od nadmiaru obowiązków. Od kwietnia 2024 roku dzieci z klas I–III nie muszą już wykonywać żadnych zadań pisemnych ani praktycznych w domu, a uczniowie starszych klas mogą podejmować się ich dobrowolnie. Co więcej, nauczyciele nie mogą oceniać tych, którzy zdecydują się je zrobić.

Celem reformy, jak przypomina Instytut Badań Edukacyjnych (IBE), było "ograniczenie przeciążenia uczniów obowiązkami szkolnymi poza lekcjami oraz wyrównanie szans edukacyjnych dzieci z różnych środowisk". W teorii pomysł wydawał się dobry, ale w praktyce wielu nauczycieli ocenia go bardzo negatywnie.

Co pokazuje raport IBE?


Instytut Badań Edukacyjnych przeanalizował wpływ reformy po ponad roku jej obowiązywania. Raport pokazuje, iż prace domowe rzeczywiście często odrabiali wcześniej rodzice lub korepetytorzy, co – jak podkreśla IBE – "wypaczało

ich sens i pogłębiało nierówności edukacyjne".

Zanim reforma weszła w życie, prace domowe były codziennością. W mniejszych szkołach (do 150 uczniów) codziennie zadawało je 42,8% nauczycieli, a w dużych – 32,9%. W klasach IV–VIII większość nauczycieli (65,5% w szkołach publicznych i 61,5% w prywatnych) zlecała zadania przynajmniej raz w tygodniu.

Nauczyciele mówią wprost: to był zły pomysł


Dane z raportu nie pozostawiają złudzeń – tylko 2,8% nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej uważa, iż decyzja MEN była "zdecydowanie" dobra. Kolejne 9% ocenia ją jako "raczej" słuszną. Zdecydowana większość pedagogów uznaje jednak, iż zniesienie obowiązkowych zadań domowych negatywnie wpłynęło na jakość nauczania i zaangażowanie uczniów.

Według wielu z nich uczniowie zaczęli się mniej przykładać, a tempo przyswajania materiału spadło. Brak obowiązku pracy w domu spowodował też, iż nauczycielom trudniej jest zauważyć, kto rzeczywiście rozumie omawiane zagadnienia, a kto wymaga wsparcia.

Trzy największe problemy po reformie


W badaniu IBE nauczyciele wskazali trzy główne trudności, z jakimi mierzą się po zniesieniu obowiązkowych prac domowych. Aż 61,7% respondentów przyznało, iż ma problem z monitorowaniem postępów uczniów. Bez systematycznej pracy

domowej trudno im ocenić, jak dziecko radzi sobie z materiałem i które obszary wymagają powtórzenia.

Kolejnym problemem jest planowanie lekcji – 49,1% nauczycieli twierdzi, iż brak zadań domowych zaburza rytm nauczania i utrudnia realizację programu. Na trzecim miejscu znalazła się pogorszona komunikacja z uczniami – na ten aspekt zwraca uwagę 50,7% badanych.

Z perspektywy uczniów reforma okazała się atrakcyjna – mniej pracy po lekcjach to więcej wolnego czasu. Jednak zdaniem nauczycieli i części rodziców, z czasem pojawiły się negatywne skutki uboczne: brak systematyczności, spadek motywacji i większe trudności z przygotowaniem do sprawdzianów.

Źródło: strefaedukacji.pl/IBE


Idź do oryginalnego materiału