Matka ucznia: Materiał jest przeładowany. Dzieci robią wszystko pobieżnie, bo nie starcza czasu

7 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl


Wielu rodziców nie jest zadowolonych z tego, co dzieje się w polskich szkołach. "Dzieci były i są przeciążone materiałem. Mają więcej godzin od nauczycieli, ale uczą się nowych rzeczy, a nie powtarzają, czego się uczyły i w czym są specjalistami" - stwierdziła jedna z matek.Niedawno pisaliśmy o zaniepokojonym ojcu dziesięcioletniej uczennicy. Mężczyzna uważał, iż współcześnie uczniowie są przeładowani nadmiarem materiału. Z tego powodu nie nadążają z nauką. "Szkoła w tej chwili to dno. Przepraszam za wyrażenie. Ilość przedmiotów i niepotrzebnych lekcji przeraża. Zamiast wprowadzić lekcje, które są potrzebne, uczniowie mają: przygotowanie do życia w rodzinie (w czwartej klasie), edukację regionalną, dwie lekcje religii. Za moich czasów, a było to dawno temu, każda szkoła kładła nacisk na dwa główne przedmioty: matematykę i j. polski" - pisał. Całość przeczytasz tutaj: Ojciec 10-latki dosadnie o szkole: Ilość przedmiotów i niepotrzebnych lekcji przeraża. Okazuje się, iż wielu rodziców ma podobne spostrzeżenia.
REKLAMA


Zobacz wideo


Ta szkoła jest warta 124 miliony. "Dajemy szanse każdemu, kto chce się u nas uczyć"


Dzieci uczą się wielu niepotrzebnych rzeczy? Zdaniem rodziców takPod artykułem opublikowanym na stronie facebookowej eDziecko.pl, pojawiło się sporo komentarzy rodziców. Część z nich zgadza się z tym, iż dzieci mają zbyt dużo nauki.Ale fakt, materiał jest przeładowany. Wiele w nim niepotrzebnych rzeczy. Kolejne tematy przerabiane są w tak szybkim tempie, iż przy dużej ilości przedmiotów nie sposób sobie dobrze przyswoić dany materiał. Dzieci robią to tylko pobieżnie, bo nie starcza czasu w zagłębienie się w temacie, choćby [w przypadku] interesujących zagadnień- skomentowała jedna z matek. "Dzieci były i są przeciążone materiałem. Mają więcej godzin od nauczycieli, ale uczą się nowych rzeczy, a nie powtarzają tego, czego się uczyły i w czym są specjalistami". "Oczywiście należy wybrać z materiału to, co najważniejsze" - dodała inna. Stwierdziła jednak, iż nie we wszystkim zgadza się z ojcem dziesięciolatki. Jej zdaniem omawianie książki i fikcyjnej historii nie jest ważniejsze np. od zadań geograficznych czy ważnych faktów historycznych. Zwróciła uwagę na to, iż "faktycznie ta historia się czasem powtarza. Żeby znaleźć coś w necie, trzeba wiedzieć, czego szukać".


Lekcja w szkole (zdjęcie ilustracyjne) Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl


Rodzice chcą przedmiotów, które nauczą dzieci "życia" i załatwiania podstawowych sprawW opinii innej czytelniczki w szkole brakuje przedmiotów, które ułatwiłyby dzieciom funkcjonowanie w dorosłym życiu.


Oprócz typowych przedmiotów w szkole powinny też być przedmioty, które uczą młodego człowieka jak poruszać się w różnych urzędach i instytucjach, obowiązkowo nauka pływania i udzielanie pierwszej pomocy. Na ch****ę komuś budowa pantofelka? Jak ktoś uwielbia biologię, to sam doczyta- napisała. Tylko nieliczni uważają, iż zakres przedmiotów w młodszych klasach powinien być duży, żeby dziecko mogło odkryć własne zainteresowania i sprawdzić, czy dane zagadnienie naprawdę je ciekawi. "Dzieci do 11. roku życia mają czas na wybór zainteresowań. Dlatego oferta edukacyjna powinna być duża" - stwierdziła kolejna internautka. Czy Twoim zdaniem uczniowie są przeładowani materiałem? A może uważasz, iż wręcz przeciwnie, jest go "w sam raz" lub za mało? Podziel się z nami swoimi przemyśleniami. Możesz pisać na: justyna.fiedoruk@grupagazeta.pl. Zapewniamy anonimowość.
Idź do oryginalnego materiału