Lekcje ZPT mogą wrócić do szkół. MEN rozważa wniosek w tej sprawie

1 dzień temu
Nie zna życia, kto na "zetpetach" nie rozwalił sobie palca młotkiem czy nie zrzucił na podłogę koślawego naleśnika. Dziś dzieci takich doświadczeń nie mają, bo lekcji techniki jest za mało. Ale to się może zmienić. MEN rozważa bowiem pomysł wprowadzenia techniki także w klasach VII i VIII i zmianę programu nauczania tego przedmiotu.


Odkąd Barbara Nowacka ogłosiła, iż zamierza gruntownie zreformować polski system edukacji, do kierowanego przez nią resortu stale zgłaszają się ludzie, którzy podrzucają swoje propozycje tego, co należy zmienić. MEN wszystkie te pomysły analizuje, ale niektóre wciela w życie.

Więcej lekcji techniki i to takich w stylu "zetpetów"


Teraz urzędnicy ministerstwa pochylili się nad petycją, której autor proponuje gruntowne zmiany w nauczaniu techniki w szkołach podstawowych. Główne postulaty dotyczą tego, by technika była obowiązkowa przez całą podstawówkę, a nie tylko w klasach IV-VI i żeby to był przedmiot, na którym dzieci znów chwycą za narzędzia i zdobędą konkretne umiejętności.

Zdaniem autora petycji dziś podstawówki wypuszczają "technicznych analfabetów", którzy nie potrafią zrobić najprostszych rzeczy. "Obecny model kształcenia sprawia, iż młodzi ludzie opuszczający szkołę podstawową w niewielkim stopniu opanowali elementarne umiejętności techniczne, jak np. posługiwanie się narzędziami i urządzeniami elektrycznymi, naprawę drobnych usterek czy wykonywanie prostych czynności manualnych. Nie jest to winą uczniów, ale wynikiem decyzji dorosłych, którzy nie zapewnili im odpowiedniego systemu kształcenia technicznego" – czytamy w petycji.

Te złe "decyzje dorosłych" to zmiany wprowadzone podczas poprzednich reform edukacyjnych – najpierw wprowadzenia techniki zamiast zajęć praktyczno-technicznych, a potem zredukowania lekcji tego przedmiotu z dwóch godzin tygodniowo do jednej. Ale najgorszą decyzją było wyrzucenie techniki z programu nauczania w klasach VII i VIII. Efekt jest taki, jak przypomina autor petycji, iż techniki dzieci uczą się tylko przez trzy lata, w klasie IV, V i VI. "Ale w klasie IV głównym celem jest przygotowanie uczniów do egzaminu na kartę rowerową. W praktyce oznacza to, iż (…) program nauczania związany z typowymi i ważnymi zagadnieniami samej techniki teoretycznie i praktycznie realizowany jest tylko w klasach V i VI".

Pomysł zawarty w petycji jest bardzo konkretny. Jej autor proponuje Barbarze Nowackiej, by naprawiła błędy swoich poprzedników i przywróciła technikę do programu nauczania klas VII i VIII. W każdej z nich byłaby jedna godzina tygodniowo. Dzięki temu dzieci uczyłyby się tego przedmiotu przez pięć lat, a nie przez trzy, jak jest teraz.

To pozwoliłoby na wprowadzenie zajęć praktycznych, wymagających posługiwania się narzędziami, zarówno prostymi, jak igła, młotek czy śrubokręt, jak i bardziej skomplikowanymi, typu wiertarka czy wkrętarka. W takim wydaniu technika stałaby się znów zajęciami praktyczno-technicznymi i byłaby dobrym przygotowaniem do dorosłego życia.

Więcej lekcji techniki to ułatwienie w wyborze zawodu


Wydłużenie o dwa lata nauczania techniki to niejedyny postulat. Zdaniem autora petycji lekcje tego przedmiotu w dwóch ostatnich klasach podstawówki trzeba połączyć z zajęciami z doradztwa zawodowego. "Obecnie doradztwo zawodowe w szkołach podstawowych często sprowadza się do prezentacji teoretycznych lub filmów, co nie daje uczniom możliwości zdobycia praktycznego rozeznania w różnych dziedzinach. Wprowadzenie ponownie zajęć technicznych w klasach VII-VIII pozwoli uczniom: lepiej poznać różne branże i zawody związane z obróbką materiałów, rozwijać zdolności manualne oraz techniczne, zdobyć podstawowe umiejętności praktyczne potrzebne w codziennym życiu i bardziej świadomie wybierać ścieżkę dalszego kształcenia" – twierdzi pomysłodawca zmian w nauczaniu techniki.

Ministerstwo Edukacji Narodowej nie odpowiedziało jeszcze na tę petycję, nie wiadomo więc, czy będzie to jeden z tych pomysłów, które zostaną uwzględnione w wielkiej reformie edukacyjnej. Szanse na to są, bo zarówno Barbara Nowacka jak i jej zastępczynie często powtarzają, iż walczą o taką szkołę, w której będzie mniej suchej teorii, a więcej praktycznych umiejętności, które przydadzą się uczniom w codziennym życiu. A kto miał w podstawówce "zetpety", ten dobrze wie, iż to była prawdziwa szkoła życia.

Źródło: men.gov.pl


Idź do oryginalnego materiału