Kowalczyk Piano. Uczniowie pana Gustawa

5 dni temu

W okolicach Kalisza jest podobno około 40 firm zajmujących się renowacją i konserwacją fortepianów oraz pianin. Wiele z nich to zakłady garażowe, ale Kowalczyk Piano reprezentuje europejską klasę.

– W 1972 r. zastanawiałem się, jaki wybrać zawód. W rodzinnym Kaliszu znajdowało się Technikum Budowy Fortepianów, jedna z trzech tego typu szkół na świecie. Jej ukończenie zapewniało pracę w Fabryce Fortepianów i Pianin Calisia. Zdecydowałem, iż to miejsce dla mnie, i nigdy tego nie żałowałem – mówi Sylwester Kowalczyk. – W tamtym czasie jednym z nauczycieli był Gustaw Arnold Fibiger, założyciel tej szkoły (dziś nosi ona jego imię), a przed wojną właściciel Fabryki Fortepianów i Pianin Arnolda Fibigera, któremu komuniści zabrali fabrykę i nazwali ją Calisia. Człowiek wielkiej kultury i ogromnej wiedzy. Myślę, iż w tamtych czasach niewielu ludzi na świecie wiedziało tyle o fortepianach, co on, bo przedwojenne Fibigery mogły śmiało konkurować ze Steinwayami i Bechsteinami, a pod względem niektórych rozwiązań były choćby lepsze. Kaliskie fortepiany zdobywały „Grand Prix” na wystawach w Paryżu i Londynie. Po wojnie komuniści zwolnili pana Gustawa z funkcji dyrektora i przenieśli na stanowisko kierownika działu. Fabryka straciła na jakości, innowacyjności, a system pracy też był gorszy niż przed wojną. W Calisii doszedłem do stanowiska szefa produkcji, a po jakimś czasie stałem się także biegłym sądowym.

Gustaw Fibiger, a adekwatnie Gustaw Arnold Fibiger III, pochodził ze spolonizowanej rodziny niemieckiej. W willi Fibigerów bywali Maria Dąbrowska, Janusz Teodor Dybowski, Tadeusz Kulisiewicz, Witold Małcużyński, Artur Rubinstein i Alfred Wiłkomirski. W 1939 r. pan Gustaw jako podporucznik walczył w bitwie nad Bzurą. Gdy dostał się do niewoli, Niemcy zaproponowali mu podpisanie folkslisty, ale się nie zgodził i przez pięć lat przesiedział w oflagu.

Fot. archiwum firmy

– Po 1989 r. Calisię sprywatyzowano. Moim zdaniem nowi właściciele traktowali fabrykę jako pralnię. Uważali, iż sezonowanie drewna na instrumenty jest marnowaniem pieniędzy. To jeden z największych nonsensów w naszej branży, gdyż choćby zwykłe meble muszą być robione z drewna sezonowanego. W przypadku fortepianów i pianin trzy lata to absolutne minimum i to w deszczułkach o grubości około 15 mm. Tymczasem produkowano instrumenty praktycznie z mokrego drewna. Wiedziałem, iż fabryka długo nie pociągnie i po pracy zacząłem zajmować się naprawą i renowacją instrumentów. Pierwszym było stare, zniszczone pianino, które wyremontowałem dla moich dzieci uczących się w szkole muzycznej. W 2002 r. odszedłem z fabryki i założyłem firmę Kowalczyk Piano (Calisia upadła w 2007, po 129 latach działalności).

Trzeba dotknąć każdej części

Fortepian składa się z około 12 tysięcy części, więc żeby naprawiać go zgodnie z regułami sztuki, trzeba ogromnej wiedzy teoretycznej i praktycznej, którą zdobywa się przez całe życie. Dobrze jest też chociaż w dostatecznym stopniu opanować grę na tym instrumencie, dlatego lekcje gry znajdowały się w programie nauczania kaliskiego technikum.

– Gdy robimy generalny remont, to rozbieramy instrument na czynniki pierwsze. Musimy dotknąć każdej części. Bardzo często instrumenty są tak zniszczone, iż trzeba wymieniać lub odtwarzać bardzo wiele części.

Fortepiany i pianina można wykonać niemal z każdego gatunku drzewa – sosny, buku, klonu, olchy. Jednak na płytę rezonansową przeważnie wybiera się świerk wysokogórski. Najlepszy jest taki, który ma najmniejsze roczne przyrosty, a więc gdy są długie zimy. Mechanizm zwykle zrobiony jest z drewna grabowego, a z drewna egzotycznego są forniry i wstawki. Firma pana Sylwestra kupuje drewno w specjalistycznych firmach niemieckich, jakich kilka jest dziś w Europie.

– Podczas normalnej stolarskiej pracy z metra sześciennego drewna wysokiej jakości po obróbce uzyskuje się 70 proc. materiału nadającego się na przykład do wykonania mebla. W przypadku instrumentów, nie tylko fortepianów i pianin, ale także instrumentów lutniczych, to zaledwie 25 proc. Takie drewno nie może mieć żadnych sęków, wycieków żywicznych, słoje muszą być odpowiednio ułożone.

Po dziesiątkach, a czasem choćby stu latach struny korodują, tracą swoje adekwatności. Kaliska firma także sprowadza je z Niemiec, a adekwatnie sprowadza specjalny drut ze stali odpowiednio hartowanej. Kupuje go w krążkach od 0,5 do 2 kg, w rozmiarach od 0,5 do 1,6 mm średnicy. Przed wymianą starych strun na nowe trzeba dokładnie obliczyć ich długość i naprężenie. Po założeniu trzeba wykonać dziesięć strojeń, przy czym między poszczególnymi strojeniami muszą minąć dwa lub trzy tygodnie.

Dawniej wszystkie klawisze miały nakładki z kości słoniowej. Teraz zakazuje tego międzynarodowa konwencja.

Fot. archiwum firmy

– o ile oryginalny stary fortepian ma nakładki z kości słoniowej, które wymagają uzupełnienia, to odzyskujemy kość ze starych zniszczonych instrumentów, co nie jest proste ze względu na kolor i stopień zużycia.

Firma nie narzeka na brak zleceń. Miesięcznie kończy renowacje trzech fortepianów. Trzeba pamiętać, iż generalny remont trwa średnio pół roku, a w niektórych przypadkach znacznie dłużej. Tu nic nie da się przyśpieszyć.

– Ostatnio światowe marki coraz mniej chętnie sprzedają części do swoich instrumentów, bo coraz więcej remontowanych instrumentów wpływa na zmniejszenie sprzedaży nowych. Dlatego trzeba się ustawić w kolejce po części. Czasem trwa to choćby półtora roku i czas renowacji niektórych modeli bardzo się wydłuża.

Najstarszy fortepian, jaki remontowała firma pana Kowalczyka, pochodził z połowy XIX wieku, a wiele jest takich, które mają znacznie ponad sto lat.

Renowacja fortepianu kosztuje od 30 tys. do kilkuset tysięcy złotych. Wszystko zależy od modelu i marki, a przede wszystkim od tego, czy montowane są oryginalne części.

Jak zapewnia właściciel, koszt części stanowią około 35 proc. ceny usługi, drugie tyle to koszty pracy i energii, reszta, czyli około 30 proc., stanowi zysk właściciela przed opodatkowaniem.

Połowa klientów to firmy i osoby prywatne z kraju, reszta z zagranicy, przede wszystkim z Niemiec, Wielkiej Brytanii i Francji. Najbardziej znanym i bogatym nabywcą był król Tajlandii, któremu Sylwester Kowalczyk wyremontował trzy fortepiany. Wśród polskich klientów byli bardzo znani pianiści, ale właściciel nie ujawnia ich nazwisk.

Oprócz renowacji firma przeprowadza także mniej poważne remonty i naprawy. W jej dorobku jest też zbudowanie kopii trzech markowych fortepianów. Trzeba jednak na to uzyskać zgodę producenta.

– Renowacja fortepianów to nie tylko moja praca, ale i hobby. Można więc powiedzieć, iż jestem osobą spełnioną, tym bardziej iż mam komu przekazać firmę, gdyż mój syn już dziś bardzo mi pomaga.

Idź do oryginalnego materiału