Kolejny absurd w szkołach. "Czarnkowe godziny" wkurzyły nauczycieli, rozczarowały rodziców

2 lat temu
Zdjęcie: Godziny czarnkowe to fikcja nikomu niepotrzebna - rodzice i tak konsultują się poza wyznaczonym czasem. Piotr Mecik/East News


Od września w szkołach obowiązuje nowy przepis o konsultacjach nauczycielskich. "Godziny czarnkowe" to dodatkowy czas na konsultacje dla uczniów i rodziców, który nauczyciele muszą wygospodarować w ciągu tygodnia pracy. W praktyce mało kto z nich korzysta, a rząd chwali się kolejnym udanym rozwiązaniem.


Komunikacja między nauczycielami a rodzicami i uczniami czasem bywa utrudniona przez system. By to ułatwić, MEiN wprowadził tzw. "godziny czarnkowe".

Nauczyciele mają obowiązek od tego roku szkolnego przeznaczyć 1 godzinę w trakcie tygodnia pracy na konsultacje z uczniami i rodzicami.

W praktyce mało kto z tego prawa korzysta, bo większość nauczycieli ustala ten czas w trakcie swoich okienek. Rodzice, zamiast spotykać się z nauczycielem w środku dnia, wolą skontaktować się za pośrednictwem np. Librusa.


"Godziny czarnkowe" mają ułatwić komunikację


Od tego roku szkolnego 2022/2023 w szkołach nastąpiło wiele zmian, w tym także wprowadzono rozwiązania, które mają poprawić współpracę i komunikację na liniach rodzic-dziecko-nauczyciel. W tym celu stworzono tzw. "godziny czarnkowe", które mają być dodatkowymi godzinami pracy nauczycieli, w trakcie których mogą na konsultacje do nich przyjść uczniowie lub rodzice.

Minister edukacji wprowadził je, bo chciał, by opiekunowie mieli większy dostęp do nauczycieli i informacji o tym, jak ich dziecko radzi sobie w szkole. Wprowadzono więc 1 godzinę w trakcie tygodnia pracy, która jest traktowana w ramach zajęć i czynności pracowniczych nauczyciela (nie otrzymuje on za nią dodatkowego wynagrodzenia, mieści się ona w 40-godzinnym tygodniu pracy nauczyciela).

Jedni nauczyciele wykorzystują tę godzinę na konsultacje, inni poświęcają czas uczniom z trudnościami – wszystko zależy od tego, co dyrektor szkoły postanowi w sprawie "godzin czarnkowych". Niektórzy dają nauczycielom wolność wyboru – wtedy każdy podczas tej godziny sam ustala, czy chce się spotykać z rodzicami i uczniami lub np. zorganizować w tym czasie zajęcia "wyrównawcze" lub powtórkę materiału dla maturzystów.

Godziny na konsultacje w środku dnia pracy?


Nauczyciele sami nie są zachwyceni z tej dodatkowej godziny i uważają, iż to zbędne – i tak porozumiewają się z rodzicami za pośrednictwem Librusa, rzadko zdarza się, iż rodzice czy uczniowie naprawdę przychodzą na konsultacje w czasie "godziny czarnkowej". Trzeba też dodać, iż wielu tę godzinę ustala sobie na czas okienek, które im wypadają w trakcie dnia pracy – a powiedzmy sobie szczerze, który rodzic ma możliwość przyjść na rozmowę z nauczycielem w środku dnia, gdy sam również pracuje? W "Dzienniku Gazecie Prawnej" ukazał się spory artykuł o tym, iż nauczyciele uważają, iż taka dodatkowa godzina jest zbędna:

"Nam dyrekcja dała wolną rękę, w jaki sposób wykażemy tę dodatkową godzinę tygodniowo. Zdecydowałam więc, iż taką godzinę do dyspozycji uczniów i rodziców ustalę sobie w czasie okienka między lekcjami, o godz. 11.30" – powiedziała nauczycielka historii z warszawskiej podstawówki. "Nie mamy jakiegoś szczególnego nacisku ze strony dyrekcji, abyśmy przy brakach kadrowych i pracy na półtora etatu musieli jeszcze realizować czarnkową godzinę" - dodała.

Podobnego zdania jest Związek Nauczycielstwa Polskiego – w tym samym materiale przytoczono słowa Krzysztofa Baszczyńskiego, wiceprezesa ZNP: „Nie brakuje też takich szefów placówek, którzy postanowili sami określić dodatkową godzinę do realizacji przez nauczyciela. Mamy też przykłady, iż ta dodatkowa godzina zarówno w przedszkolach, jak i w szkołach ma być zrealizowana po godz. 17.00, czyli po formalnym zamknięciu placówek”. ZNP uważa, iż nowy przepis jest po prostu zbędny. Związek przypomina, iż deklarowanym celem miało być poprawienie kontaktu rodziców z nauczycielami.

Baszczyński dodał: "Rodzice od lat dzwonią i piszą do nauczycieli choćby w późnych godzinach popołudniowych i nauczyciele przyjmują to ze zrozumieniem. Niestety minister Czarnek wyważa otwarte drzwi i narobił pracownikom wiele problemów". Nowe przepisy nauczyciele i pracownicy szkół uważają za zbędne. Podobnie jest w przypadku rodziców, którzy i tak rzadko kiedy z nich korzystają, gdy te realizowane są w środku dnia. Czasem uda się z tych konsultacyjnych godzin skorzystać uczniom, ale większość i tak rezygnuje z takiego prawa, bo "godziny czarnkowe" realizowane są zwykle wtedy, gdy oni mają inne lekcje, na których muszą być obecni. Pomysł, który miał więc wszystkim pomagać, w praktyce okazuje się uciążliwy i niepotrzebny.

Idź do oryginalnego materiału