Podczas otwarcia ekspozycji studenci Sorbony czytali po polsku i po francusku „relacje z europejskości i polskości” tegoż „sportowca ducha”, jak mawiał o sobie Gombrowicz, mistrza Europy w dyscyplinach: formy, gęby i maski. Będąc poza Paryżem, studentów nie słyszałem, więc sam wyszperałem kilka „relacji”, by je tu zacytować:
Na imię mu było Witold, nazwisko – Gombrowicz/Z pozoru był to sobie zwykły spacerowicz/Lecz tkwiła w nim dzika dziwność nieświadoma siebie (Dziennik). Nie ma nic trudniejszego niż być, niczym więcej i niczym mniej, tylko sobą (Proza. Reportaże). Ja, Gombrowicz? Ale jaki Gombrowicz? I dlaczego Gombrowicz? Ja przekorny, ja upiorny, ja rozbawiony, ja umęczony, ja żyjący, ja umierający (Dziennik).