
Tragedia, dramat, nieporozumienie, beznadziejny, niepotrzebny, szkodliwy - to słowa, które najczęściej padają z ust uczniów, nauczycieli, polityków, historyków, którym nie przypadł do gustu podręcznik do HiTu prof. Roszkowskiego. Zamiast obiektywnych treści, które skłaniałyby młodzież do samodzielnego myślenia, autor, co i rusz, przemyca własne poglądy, jednocześnie tworząc alternatywną historię współczesnego świata.
Choć nad publikacją rozpływa się zarówno minister Czarnek, jak i partia rządząca, to wielu nauczycieli zdecydowało się na pracę bez niej (do września był to jedyny zatwierdzony przez MEN podręcznik do HiTu). "Z 2336 sprawdzonych szkół, w 2089 nie wskazano książki Wojciecha Roszkowskiego, a tylko 53 zdecydowały się wybrać ten podręcznik" - we wrześniu informowała Wolna Szkoła, organizacja sprzeciwiająca się polityce edukacyjnej rządu PiS, która stworzyła mapę "Szkół wolnych od (s)HiT-u". Niestety okazuje się, że nawet jeśli w szkole nie ma podręcznika prof. Roszkowskiego, to nie oznacza, że uczniowie nie mają serwowanych "takich treści".
Co nauczyciel chciałby przeczytać?
Jak podaje Newsweek, np. w poznańskim XXV LO im. Generałowej Jadwigi Zamoyskiej, nauczycielka dała pierwszoklasistom materiał do opanowania na kartkówkę oraz związane z tym zadanie domowe. Licealiści mieli odpowiedzieć na pytanie: "Czy Polacy mają prawo żądać prawdy historycznej na temat II wojny światowej zamiast historycznego matactwa, przedstaw swoje stanowisko w kilku zdaniach". Na pierwszy rzut oka od razu widać, że zawiera ono już gotową tezę. Przyznał to również jeden z uczniów w rozmowie z tygodnikiem, który nie wiedział, jak wykonać to zadanie. Wcześniej nauczycielka przedstawiła uczniom prezentację obejmującą materiały do opanowania. Jeden z nich to "Norma: pomiędzy wartością a dyrektywą", można go znaleźć w ministerialnych zasobach edukacyjnych (Zintegrowana Platforma Edukacyjna).
Czego uczniowie mogli się "nauczyć"?
Co z tego zrozumie uczeń?
Newsweek zapytał o to jedną z uczennic XXV LO i odpowiedź jest prosta: "Polacy są dobrzy, a Niemcy źli. I że Polacy byli najbardziej poszkodowani w czasie wojny". Choć z tym się nie zgadza, wie, że właśnie w ten sposób powinna odpowiadać na kartkówce, jeśli chce zaliczyć przedmiot. Agnieszka Jankowiak-Maik, znana w sieci jako "Babka od histy", w rozmowie z tygodnikiem mówi krótko, że pytanie powinno po prostu brzmieć: "Czy Polska powinna się domagać reparacji wojennych?". Pozwoliłoby to uczniom przedstawić swój pogląd i argumenty. Tylko ze założenie jest przecież zupełnie inne. Wielu historyków, metodyków, pedagogów zauważa, że zamiast faktów w ten sposób dzieci otrzymują gotowe tezy, jednostronny, płaski przekaz, które nie pozwalają ani poznać współczesnej historii, a samodzielnie wyciągać wniosków. Źródło: Newsweek