14 maja zgromadzenie Konferencji Episkopatu Polski zabrało głos w sprawie nowego przedmiotu szkolnego, jakim jest edukacja zdrowotna i opublikowało "List w sprawie nowego przedmiotu edukacja zdrowotna". Nie brakowało w nim mocnych i nie do końca zgodnych ze stanem wiedzy stwierdzeń dotyczących kwestii tożsamości płciowej i rozwoju dzieci. "Nie wolno wam zgodzić się na systemową deprawację waszych dzieci" - pisali już na wstępie hierarchowie: przewodniczący KEP abp Tadeusz Wojda, jego zastępca abp Józef Kupny i sekretarz bp Marek Marczak. Na bezpardonowe słowa biskupów zareagował Tomasz Terlikowski.
Terlikowski wytknął KEP, że albo nie byli w stanie zrozumieć założeń edukacji zdrowotnej, albo też w ogóle się z nimi nie zapoznali. Zastanawiał się jednocześnie, czy publikacja listu (w dodatku w takiej formie) akurat kilka dni przed pierwszą turą wyborów prezydenckich nie jest przypadkowa.
Ten dokument składa się z kłamstw, półprawd i pełnych pseudoreligijnej troski zapewnień, tylko faktów w nim nie ma
- stwierdził Tomasz Terlikowski na łamach "Więzi", podkreślając, że po ludzku jest mu zwyczajnie wstyd za Prezydium KEP. "To nie dlatego, że nie zgadzam się z jej listem (choć głęboko, jako katolik, ojciec, dziennikarz, człowiek zaangażowany w obronę małoletnich przed przemocą seksualną - także - w Kościele i w rodzinie, się z nim nie zgadzam), ale dlatego, że to wstyd, że trzech biskupów (by nie oskarżać innych, wymieńmy tę trójkę z imienia i nazwiska - arcybiskupi Tadeusz Wojda, Józef Kupny i biskup Marek Marczak) zwyczajnie w treści tego listu mijają się z prawdą. Jeśli robią to świadomie, to znaczy, że kłamią, a jeśli nie, to znaczy, że napisali list o kwestii, której nie zbadali - obie te ewentualności bardzo źle o nich świadczą" - napisał publicysta.
Zdaniem Terlikowskiego to nie pierwszy raz, kiedy Kościół wtrąca się w wychowanie dzieci, a przecież "hierarchowie KEP nie są żadnym autorytetem" w tej sferze. Na koniec publicysta zwrócił się także do rodziców i poprosił ich, aby wbrew listowi duchownych, nie bali się posyłać swoje dzieci na zajęcia edukacji zdrowotnej, które mogą wnieść do ich życia wiele dobrego.
Nowy przedmiot wejdzie do szkół w nowym roku szkolnym. Warto przypomnieć, że na razie nie będzie obowiązku udziału w edukacji zdrowotnej, której wymiar godzin będzie następujący:
Jak czytamy na rządowej stronie gov.pl, celem edukacji zdrowotnej dzieci i młodzieży jest udzielanie im pomocy w:
A Wy, drodzy internauci, jakie macie zdanie o nowym przedmiocie szkolnym - edukacji zdrowotnej? Dajcie znać w komentarzach lub napiszcie do mnie maila: magdalena.wrobel@grupagazeta.pl. Zachęcamy także do udziału w sondzie.