Prezydent Donald Trump zarządził cięcia w federalnych instytucjach, również dotyczących ośrodków naukowo-badawczych. Pracę traci tysiące naukowców. Chiny natychmiast stworzyły szybką ścieżkę ich rekrutacji.
Cięcia kadrowe są przeprowadzane również w związku z – jak to określił Trump – „zielonym oszustwem”, ale dotyczą też np. programów kosmicznych. Nadzoruje je Elon Musk, w tej chwili starszy doradca prezydenta Stanów Zjednoczonych, założyciel lub właściciel przedsiębiorstw SpaceX, Tesla, Neuralink, X.com i The Boring Company.
O tym, iż Chiny – jak też zachodnioeuropejskie zamożne państwa – od razu postanowiły skorzystać z okazji pozyskania amerykańskich federalnych naukowców, donoszą światowe media, w tym portal Politico, South China Morning Post czy „The Guardian”.
Pekin kusi zwolnionych naukowców
Jak tłumaczy Politico, przykładem rekrutacji może być ogłoszenie zachęcające do zatrudnienia się w chińskich firmach technologicznych z Shenzhen, miasta na południowym wybrzeżu Chin. Ogłoszenie zachęca „globalne talenty do rozwoju kariery i przedsiębiorczości w Shenzhen, Chiny”. Które to miasto faktycznie jest jednym z potężnych chińskich centrów rozwoju technologii.
🎯Offer from China
Especially for talents who have been dismissed by the U.S. NIH or other universities/institutes.
“Welcome global talents to pursue career development and entrepreneurship in #Shenzhen, #China.”#NIH #Technology #Innovation @BBCWorld #ShenzhenTalent25 pic.twitter.com/4pgc5oA3Ea
— Top Biomedical Science (@imedverse) February 18, 2025
Moment publikacji zbiegł się ze zwolnieniami ponad 4 tys. naukowców z instytucji badawczych. I to takich jak Centra Kontroli i Prewencji Chorób (CDC), Narodowe Instytuty Zdrowia (NIH), Narodowa Administracja Oceaniczna i Atmosferyczna (NOAA) czy Narodowy Instytut Standardów i Technologii (NIST). Wzbudziło to niepokój na Kapitolu.
Cytowana przez Politico Zoe Lofgren z Komisji Nauki, Przestrzeni Kosmicznej i Technologii Izby Reprezentantów ostrzega, iż takie działania rekrutacyjne mogą prowadzić do drenażu mózgów z USA. Według Politico, Logfren napisała list do Sekretarza Handlu Howarda Lutnicka ostrzegając, iż masowe zwolnienia w NIST zagrażają umiejętności konkurowania z Chinami.
Jakie warunki oferują Chińczycy zachodnim naukowcom?
O doskonałych warunkach pobytu, pracy i płacy zachodnich naukowców w Chinach mówi dla Raport.pl, pragnąca zachować anonimowość, polska badaczka. – W porównaniu do zachodnich, choćby amerykańskich standardów, warunki są niezwykle konkurencyjne. I to zarówno jeżeli chodzi o kwestie socjalno-płacowe jak i dotyczące prowadzenia pracy naukowej, które są również doskonałe – zauważa. Nasza rozmówczyni podaje praktyczny przykład: – Zachodnim naukowcom oferuje się służbowe luksusowe apartamenty. I nie kupują samochodów. Stać ich na jeżdżenie taksówkami, w tym także na podróże pomiędzy miastami, które dzieli kilkadziesiąt kilometrów.
– Warto dodać, iż szokująco szybka industrializacja także sprzyja jakości życia. W jednym z dużych ośrodków przemysłowych, nad których jeszcze kilka lat temu wisiał smog, dziś powietrze jest bardzo czyste. A to dzięki masowemu przesiadaniu się Chińczyków na elektryki i założeniu nowoczesnych filtrów na wszystkie fabryczne kominy – mówi badaczka.
Drenaż mózgów nie tylko przez Chiny
Politico, powołując się na CNN zauważa, iż także Rosja poszukuje zwolnionych amerykańskich badaczy. Z kolei Instytuty Maxa Plancka grupujące najlepsze niemieckie ośrodki badawcze w takich dziedzinach jak biomedycyna, astrofizyka i nauki o środowisku, postrzegają zwolnionych amerykańskich naukowców jako „nową pulę talentów”.

Wedle „The Guardian”, nad rekrutacją pracują już władze Francji a z kolei Holandia poinformowała, iż zamierza gwałtownie uruchomić fundusz, aby przyciągnąć badaczy do kraju. Holendrzy podjęli inicjatywę po tym, jak francuski Uniwersytet Aix-Marsylia ogłosił, iż uruchomił program zatrudniania badaczy z USA. Dwa tygodnie po ogłoszeniu programu wpłynęło około 100 wniosków, w tym od naukowców z Yale, NASA i Stanford.
Wyprawy na Marsa – także tu Chiny tworzą konkurencję Muskowi
Jak powiadamia South China Morning Post, Chiny zapraszają także świat do udziału w misji na Marsa. Oficjalne zaproszenie zostało wydane przez Chińską Narodową Administrację Kosmiczną (CNSA), podczas gdy NASA mierzyła się z nowymi wyzwaniami – w tym utratą swojego głównego naukowca – w pierwszej rundzie cięć budżetowych zarządzonych przez prezydenta Donalda Trumpa oraz niepewnościami dotyczącymi własnej misji marsjańskiej. Otwarto więc nabór wniosków dla międzynarodowych projektów naukowych, które chcą dołączyć do chińskiej misji Tianwen-3 na Marsa.
Zakwalifikowane projekty muszą być zgodne z głównymi celami naukowymi Tianwen-3 – takimi jak poszukiwanie śladów dawnego życia na Marsie – lub muszą wnosić wartość uzupełniającą bądź rozszerzoną dla misji, jednocześnie wykazując „wysoki poziom innowacyjności w dziedzinie nauki i inżynierii” – podano w komunikacie.
Planetolog Qian Yuqi z Uniwersytetu w Hongkongu powiedział, iż to ogłoszenie potwierdza, iż Tianwen-3 przebiega zgodnie z harmonogramem. Zwrócił też uwagę na kontrast między chińskimi pracami a zamieszaniem w NASA, gdzie spodziewane są kolejne cięcia.
[Komentarz]

Jeżeli rzeczywiście dojdzie do „drenażu mózgów” i tysiące amerykańskich naukowców z dużym dorobkiem opuści Stany Zjednoczone, to skorzystają na tym oczywiście Chiny i państwa zachodniej Europy, które wzmocnią własny potencjał naukowo-badawczy. Co wpłynie na wzrost konkurencyjności tych państw. I oczywiście będzie to oznaczać osłabienie potencjału Stanów Zjednoczonych.
Może chodzić przy tym o osłabienie intelektualnego potencjału nie tylko w najbliższych latach, ale również w kolejnych dekadach, jeżeli dojdzie do przerwania łańcucha przekazywania eksperckiej wiedzy nowym pokoleniom badaczy.
Państwo to nie jest korporacja, czego chyba nie rozumie nieco ekscentryczny Elon Musk i jego często nader młodociani ludzie z Department of Government Efficiency (DOGE).